W poniedziałek "Gazeta Wyborcza" opublikowała tekst w którym pod przykrywką opisania pewnej historii pełniącego obowiązki pierwszego prezesa Sądu Najwyższego Kamila Zaradkiewicza ujawniła jego homoseksualną orientację.
"Wyborcza" kolejny raz udowodniła swoją niekonsekwencje. Środowisko to próbuje lansować się na sprzyjające osobom homoseksualnym, ale jak widać tylko wybranym.
Autorami tekstu są Wojciech Czuchnowski oraz Justyna Dobrosz-Oracz - UIltrapuryści, oskarżający nas o "wyoutowanie" Zaradkiewicza, chyba po prostu zatrzymali się na jednym zdaniu z artykułu liczącego prawie trzy kolumny, tekst nie jest o geju - przekonywał Czuchnowski.
– GW, żeby przywalić w nielubianego przez siebie sędziego, ujawnia jego homoseksualizm? Nic dziwnego. Tam nie liczą się żadne poglądy. Możesz być antysemitą, rasistą, faszystą, narodowcem, homofobem, bandytą, idiotą, możesz bić kobiety. Wszystko wybaczą. Tylko musisz nienawidzić PiS. - skomentował Dawid Wildstein z TVP
– Jestem wyjątkowo wyczulony na takie kwestie, dlatego przed publikacją i wysłaniem go do redakcji dałem go przeczytać dwóm osobom z kręgu Kampanii Przeciw Homofobii. W ogóle nie dostrzegali tu kwestii jakiegoś "ouotowania" i nie mieli żadnych zastrzeżeń - komentuje. - Żyjemy w XXI wieku, w części świata aspirującej do Zachodu. Napisanie, że mężczyzna "pokłócił się z partnerem" nie powinno być w naszych czasach i w naszej kulturze żadnym problemem. Na tym polega m.in tolerancja, że piszemy o osobach LGBT, jak o normalnych członkach społeczeństwa. Są wśród nich ludzie dobrzy, źli a najczęściej tacy i tacy. Tekst o Zaradkiewiczu nie jest tekstem o geju. To jest tekst o degeneracie moralnym, którego ta władza używa do najważniejszych poruczeń, czyli rozwalenia sądownictwa w Polsce. To także tekst o mobberze, który jako drapieżca seksualny dręczył podwładnych. Ten człowiek jest dzisiaj I Prezesem Sądu Najwyższego - tłumaczyłsię w rozmowie z portalem Wirtualne Media Wojciech Czuchnowski.