- Na posiedzeniu grupy ECR były głosy o głosowaniu na Gianniego Pitellę lub o wstrzymaniu się od głosu. Stanowisko frakcji polskiej było jednoznaczne – głosujemy za Tajanim i to są właśnie te głosy, które zdecydowały o jego zwycięstwie. Przewaga Tajaniego nad Pitellą wzrosła do około 80 głosów, nasza frakcja liczy 74 osoby – choćby 2/3 naszych posłów głosowało za jego konkurentem, to nie Tajani, a Pitella byłby szefem europarlamentu. Można zauważyć, że to w znacznej mierze głosy PiS-u przesądziły o takim wyborze - powiedział w rozmowie z portalem TelewizjaRepublika.pl Ryszard Czarnecki, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.
TelewizjaRepublika.pl: Na samym początku gratulujemy wyboru na wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Zapytamy jednak o to, co oznacza dla Polski wybór Antonio Tajaniego na przewodniczącego PE?
Ryszard Czarnecki, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego: Antonio Tajani jest najbardziej prawicowym przewodniczącym PE w ostatnim ćwierćwieczu. Jest tym politykiem Europejskiej Partii Ludowej, który nigdy nie zaatakował Polski ani polskich władz wybranych w demokratycznych wyborach w 2015 roku. Jest człowiekiem, który w debacie na przewodniczącego Parlamentu, wbrew większości kandydatów, nie opowiedział się za sankcjami dla Polski. Jest też, co warto podkreślić, wierzącym katolikiem, który w rozmowie ze mną podkreślał, jak bardzo ważne było dla niego oddziaływanie osoby papieża Jana Pawła II. Większość jego dorosłego życia upłynęła podczas pontyfikatu papieża-Polaka. Ponadto, charakterologicznie, Tajani jest człowiekiem kompromisu, który szuka zgody, szuka tego, co łączy - to odróżnia go od takiego człowieka walki, jakim był Martin Schulz. Tajani woli negocjować, woli starać się ważyć racje, a nie forsować swoje poglądy. To zupełne zaprzeczenie jego socjalistycznego poprzednika na fotelu przewodniczącego.
Mimo wszystko trudno oczekiwać, że mniej będzie dyskutowana w Parlamencie Europejskim praworządność w Polsce.
Parlament Europejski nie jest spółką akcyjną, której bossem jest Antonio Tajani. Jego wybór nie oznacza, że niektóre środowiska polityczne przestaną atakować Polskę. Możemy być jednak pewni, że jako przewodniczący PE Tajani nie będzie mówił o Polsce językiem Martina Schulza. Jest bowiem człowiekiem, który, jak sam podkreślał, pamięta, jak PE atakował rząd Silvio Berlusconiego we Włoszech, rząd, w którym on przez pewien czas był ministrem spraw zagranicznych. Jak widać, choćby przez własne doświadczenia Tajani wie, że ataki na poszczególne kraje członkowskie Unii, które według niektórych odbiegają od unijnej normy, mają charakter polityczny i na pewno nowy przewodniczący nie będzie ich żyrował swoim nazwiskiem i swoim autorytetem.
Jeszcze przed wyborami nowego przewodniczącego PE mówił Pan w Polskim Radiu 24, że głosy konserwatystów, w tym szczególnie europosłów PiS zaważą na wyborze nowego szefa Parlamentu. Czy tak właśnie się stało w tej ostatniej turze głosowań?
Na posiedzeniu grupy ECR były głosy o głosowaniu na Gianniego Pitellę lub o wstrzymaniu się od głosu. Stanowisko frakcji polskiej było jednoznaczne – głosujemy za Tajanim i to są właśnie te głosy, które zdecydowały o jego zwycięstwie. Przewaga Tajaniego nad Pitellą wzrosła do około 80 głosów, nasza frakcja liczy 74 osoby – choćby 2/3 naszych posłów głosowało za jego konkurentem, to nie Tajani, a Pitella byłby szefem europarlamentu. Można zauważyć, że to w znacznej mierze głosy PiS-u przesądziły o takim wyborze, ale też trzeba stwierdzić, że na naszych oczach dokonuje się pewna centroprawicowa rewolucja, bo Antonio Tajani uważany jest za prawicę Europejskiej Partii Ludowej. Widać też, że przy wyborach do prezydium PE dużo więcej głosów uzyskali ludzie prawicy, tacy jak ja, a wyraźnie mniej ludzie z ugrupowań liberalnych czy „zielonych”. Parlament Europejski wykazał wyczucie wobec tego, co dzieje się na Starym Kontynencie – przesunięcie nastrojów w prawo w Europie poskutkowało przesunięciem w tym samym kierunku nastrojów w Brukseli i Strasburgu.
Co wybór Tajaniego oznacza dla Donalda Tuska? W chwili obecnej EPL obsadza bowiem trzy ważne unijne stanowiska – przewodniczącego Parlamentu, przewodniczącego Komisji oraz przewodniczącego Rady Europejskiej.
Zobaczymy. Kadencja Tuska kończy się wiosną, nowa kadencja zaczyna się w czerwcu. Nie ma jeszcze decyzji, co z Tuskiem i co po Tusku. Wydaje się jednak, że wybór Tajaniego zmniejsza szanse Donalda Tuska na reelekcję, ponieważ chadecja ma trzy główne stanowiska w Unii. Do tej pory zdarzyło się tak w historii tylko raz, gdy w latach 2009-2012 wszyscy trzej szefowie tych struktur byli chadekami – Barroso jako szef Komisji, Buzek jako szef Europarlamentu i Van Rompuy jako szef Rady Europejskiej. W późniejszych jednak latach miały miejsce parytety – dwa stanowiska przypadały chadecji, jedno - socjalistom. Teraz pozostaje pytanie, do jakiego modelu nastąpi odwołanie? Europa jest mocno naznaczona konfliktami, antagonizmami, trudnościami, że generowanie rzeczy, które mogą dzielić, jest ryzykowne. Pozostaje pytanie, czy chadecja będzie chciała utrzymać te trzy stanowiska, czy będzie chciała – odwołując się do historycznej współpracy – jedno z nich oddać komuś innemu.