– Ludzie, wy tutaj, opowiadacie o jakiś układach, ja jako negocjator ze strony partyjnej, rządowej o agentach z drugiej strony nie wiedziałem – mówił w rozmowie z Anitą Gargas były ambasador w ZSRR i potem w Rosji Stanisław Ciosek. W trakcie specjalnego pasma poświęconego dokumentom udostępnianym dzisiaj przez IPN doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy Cioskiem a byłym działaczem opozycji Andrzejem Rozpłochowskim.
– Ja niżej podpisany Wałęsa Lech (...) zobowiązuję się zachować w ścisłej tajemnicy treść przeprowadzonych ze mną rozmów z pracownikiem służby bezpieczeństwa. Jednocześnie zobowiązuję się współpracować ze służbą bezpieczeństwa – brzmi fragment jednego z udostępnionych dokumentów, w którym były prezydent Lech Wałęsa zobowiązał się do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Na naszej stronie prezentujemy zdjęcia dokumentów z Instytutu Pamięci Narodowej.
"Jestem świadkiem niezłomności Lecha Wałęsy"
W dyskusji w studiu Telewizji Republik, Stanisław Ciosek stwierdził, że on sam jako minister i negocjator ze strony partyjnej i rządowej nic nie wiedział o "działalności agentów z drugiej strony". – Nawet jeśli był jakimś agentem (Wałęsa - red.) w latach 70., to w latach 80., gdy ja byłem ministrem i prowadziłem negocjacje to nie miało znaczenia, to nie było wykorzystane – dodał.
Jak dodał były ambasador w ZSRR, postawa byłego prezydenta i jego walka o legalizację "Solidarności" to dowód na "niezłomność Lecha Wałęsy".
Rozpłochowski: Pan służył zbrodniczemu systemowi ludowemu. Ciosek: To jest język ludożercy
W dyskusji udział wziął były działacz opozycji Andrzej Rozpłochowski, który zwrócił się bezpośrednio do Cioska. – Ja pana pamiętam ze zjazdu krajowego, jesienią 1981 roku, gdzie pan na scenie hali Olivia, w Gdańsku, pan się produkował i przedstawiał bardzo grzecznie, jacy wy jesteście otwarci (...) a w zanadrzu, w rękawie proskrypcyjna (...) kiedy nas wrzucą do więzienia, zdusić, pacyfikować. Niech pan nie opowiada, że pan nie znał nazwisk agentów, że pan był grzecznych urzędników. Pan służył demokracji ludowej, zbrodniczemu systemowi ludowemu – mówił Rozpłochowski.
W odpowiedzi, Ciosek stwierdził, że przyjmując zaproszenie do programu w stacji Telewizji Republika obawiał się i był ostrzegany przed atakami red. Anity Gargas, ale naprawdę powinien obawiać się słów i ataków ze strony Rozpłochowskiego. – To jest język ludożercy – mówił Ciosek, który potem bronił swojej wypowiedzi.
– Nawet gdybym był ludożercą, to bym nie ugryzł pana Cioska, bo bym się otruł – zripostował były opozycjonista.