Choć była w ciąży, z nożem w ręku napadała na banki

Sąd Apelacyjny w Lublinie w czwartek utrzymał w mocy wyrok 4 lat więzienia dla 37-letniej Anny A., która napadła z nożem w ręku na banki w Kurowie i Puławach (Lubelskie). Ukradła w ten sposób ok. 50 tys. zł. Kobieta była wtedy w ósmym miesiącu ciąży.
Pieniądze z pierwszego napadu oskarżona przeznaczyła na zakup materiałów do budowy domu. Obecnie jest matką trojga dzieci.
Apelacja prokuratury
Sąd Okręgowy w Lublinie skazał nieprawomocnie w sierpniu ub.r. Annę A. na cztery lata więzienia za dwa rozboje z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Zobowiązana została również do zapłaty m.in. 34,5 tys. zł dla instytucji finansowej jako naprawienie szkody.
Apelacje od wyroku złożyła prokuratura ze względu na uchybienia formalne, pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej, który wnioskował o wyższą nawiązkę oraz obrońca oskarżonej, który wnioskował o złagodzenie wyroku do trzech lat. Na podstawie zapisu monitoringu kwestionował, że w wyniku zachowania oskarżonej doszło do naruszenia czynności narządu ciała jednej z pokrzywdzonych.
Sąd utrzymał wyrok
Sąd Apelacyjny w Lublinie utrzymał w mocy wyrok czterech lat więzienia dla Anny A. Zdaniem sędzi Doroty Janickiej trudno precyzyjnie ustalić podnoszoną przez obronę kwestię na podstawie nagrania. Powołała się m.in. na opinię biegłego, który wskazał, że obrażenie pokrzywdzonej mogło powstać w czasie napadu.
"Ta okoliczność miała niewielkie znacznie dla wymiaru kary" - podkreśliła sędzia.
Sąd uchylił zasądzoną dla oskarżycielki posiłkowej nawiązkę w wysokości 2 tys. zł ze względu na to, że jej wniosek został złożony po terminie, tzn. po zamknięciu przewodu sądowego. Kobieta będzie mogła domagać się takich świadczeń przed sądem w postępowaniu cywilnym.
Pieniądze w piwnicy
Do napadów doszło 25 października 2023 r. w Kurowie i 10 listopada w Puławach. W obu przypadkach do banku weszła zamaskowana kobieta. Wymachiwała nożem i żądała pieniędzy od kasjerek, krzycząc "dawać kasę". Łącznie ukradła ok. 50 tys. zł.
Policja zatrzymała Annę A. dzień po dokonaniu drugiego napadu. Funkcjonariuszom udało się odzyskać ok. 21 tys. zł zrabowanych pieniędzy. Kobieta ukryła je w walizce w piwnicy. Policjanci znaleźli tam również nóż i pozostałości ubrań, które spaliła po napadzie. Pieniądze z pierwszego napadu przeznaczyła na zakup materiałów do budowy domu.
Mówiła, że wygrała w totka
Prokuratura zarzuciła kobiecie dokonanie rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia i spowodowanie lekkich obrażeń ciała. Podczas śledztwa podejrzana przyznała się do winy. Z jej wyjaśnień wynikało, że działała samodzielnie, a mąż nic nie wiedział o jej planach. Schemat działania oskarżonej był podobny. W dniu przestępstwa prosiła męża, aby zawiózł ją do ośrodka zdrowia i przyjechał za jakiś czas po wizycie na umówiony parking, gdzie będzie na niego czekać. Potem miała mu wmówić, że wygrała milion złotych w totolotka.
"Zarówno syn, jak i mąż uwierzyli w to, co im powiedziałam" - wyjaśniła.
W momencie napadów oskarżona była w ósmym miesiącu ciąży. Jest matką trojga dzieci.
Źródło: Policja Lubelska, PAP