W Chile rozpoczęły się w niedzielę wybory prezydenckie. Zdecydowana faworytka w sondażach to była prezydent, socjalistka Michelle Bachelet, która ma szansę na drugą kadencję jako pierwszy przywódca kraju od ponad 50 lat.
Bachelet kierowała krajem jako pierwsza kobieta na tym stanowisku w latach 2006-2010. Urząd opuszczała przy rekordowym poziomie popularności mimo braku znaczących osiągnięć. Ostatnie sondaże dają jej blisko połowę głosów.
Kampanię wyborczą prowadziła pod hasłami zmniejszenia przepaści między bogatymi i biednymi, zapewnienia bezpłatnej edukacji uniwersyteckiej, reform gospodarczych, utworzenia państwowego systemu emerytalnego (niemal całkowicie sprywatyzowanego za czasów dyktatury), wspierania przedsiębiorstw publicznych w sektorze energetycznym (gaz) i niezbędnej w tym celu reformy konstytucji.
Chile jest jednym z najzamożniejszych państw Ameryki Południowej, jednak w ostatnich latach dochodziło tam do masowych manifestacji, których uczestnicy domagali się lepszej edukacji i sprawiedliwości społecznej.
Najpoważniejsza rywalka Bachelet w wyborach to 60-letnia ekonomistka Evelyn Matthei, była minister pracy w rządzie obecnego prezydenta, liberała Sebastiana Pinery. W przedwyborczych sondażach mogła liczyć jedynie na 14-21 proc. głosów. Popiera kontynuację polityki Pinery, przekonując, że standard życia Chilijczyków znacznie się poprawił w ostatnich latach.
W sumie o urząd prezydencki ubiega się dziewięcioro kandydatów. Jeśli nikt nie uzyska ponad 50 proc. głosów, 15 grudnia odbędzie się druga tura.
Oprócz prezydenta mieszkańcy Chile wybiorą w niedzielę także 120 członków Izby Deputowanych oraz 20 z 38 senatorów.
Analitycy wskazują, że mimo dużej popularności samej Bachelet jej centrolewicowa koalicja Nowa Większość nie uzyska większości 2/3 w parlamencie i nie będzie w stanie przeprowadzić zapowiadanych reform.
Do głosowania uprawnionych jest 13,6 mln osób. Lokale wyborczą będą czynne w godzinach 12-22 czasu polskiego. Pierwsze wyniki spodziewane są jeszcze w nocy z niedzieli na poniedziałek.
mp, pap, fot. sxc.hu