Chcecie pomocy polskiego rządu? To może warto by było wrócić z produkcją, inwestycjami i płaceniem podatków do Polski? Wyciągacie w geście solidarności rękę do polskich obywateli? Dobrze, sytuacja jest trudna i zrozumiała. Ale może właśnie ten kryzys to najlepszy moment, by zrewidować kierunek działań i zamiast zatrudniać 100 tys. Chińczyków, dać pracę 50 tys. Polaków?
Szanując walkę o ratowanie polskich firm w dobie pandemii, a także mając na względzie wrażliwość społeczną, mimo wszystko trudno nie mieć mieszanych uczuć, gdy z jednej strony słyszy się rozpaczliwe wołanie przedsiębiorców i przedstawicieli korporacji o pomoc do polskiego rządu (czyli de facto polskich podatników), a z drugiej popatrzy, gdzie do tej pory te korporacje inwestowały, w których krajach produkowały swoje wyroby i gdzie płaciły podatki.
Łatwo bowiem odnieść wrażenie, że wszystkie polskie przedsiębiorstwa to w tej chwili same poszkodowane instytucje, którym należy się pomoc polskiego rządu. Tym bardziej że z większości tych firm i z tego, jak podbiły światowe rynki, powinniśmy być dumni. I pewnie w większości jesteśmy. Ale o kilka rzeczy warto głośno zapytać. Właśnie teraz, w dobie pandemii i nadchodzącego kryzysu gospodarczego.
Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji zwróciła się niedawno w liście do minister rozwoju Jadwigi Emilewicz o rekompensaty dla sieci handlowych z powodu utraty klientów. Sieci zażądały, żeby rząd zakupił jednorazowe rękawiczki dla wszystkich pracowników. Dodatkowo zaproponowały, by z policjantów zrobić prywatnych ochroniarzy sklepów, czyli by państwo udostępniło służby do pilnowania placówek handlowych i usługowych. List POHiD opublikował portal Wiadomości Handlowe.pl. Organizacja ta domaga się w nim od rządu m.in. rekompensaty finansowej za zakupy środków ochrony osobistej (rękawiczki i płyny dezynfekcyjne), bo „stanowią one olbrzymi i nieprzewidziany koszt dla naszej branży oraz rekompensaty za poniesione straty ekonomiczne w postaci obniżenia liczby obsługiwanych konsumentów ze względu na wprowadzone ograniczenia – spadek liczby klientów na poziomie 50 proc.”
Inny przykład - Związek Polskich Pracodawców Handlu i Usług reprezentujący polskie sieci handlowe sprzedające odzież, obuwie, zabawki czy biżuterię w rozmowach z rządem i z właścicielami galerii handlowych. Przewodzą w nim oczywiście duże firmy, poza LPP, m.in. CCC, Media Expert, Smyk, Martes Sport, Agata Meble, czy OTCF (4F). Przedstawiciele tych firm twierdzą, że zagrożonych jest ponad 150 tys. miejsc pracy. I zwracają się do rządu polskiego (czyli podatników) o strumień, a właściwie rzekę pieniędzy na ratowanie tych miejsc.
Warto w tym momencie głośno zapytać: gdzie przez ostatnie lata te wszystkie firmy produkowały swoje wyroby? W Polsce? Gdzie inwestowały? Gdzie płaciły podatki (oprócz obowiązkowego VAT-u)? Wszystko w Polsce? Co stało się z ogromnymi zyskami, które te firmy wygenerowały przez poprzednie lata? Gdzie te zyski wywiało? Według Retail Market Experts (PMR) rynek odzieży i obuwia w Polsce osiągnął wartość prawie 37 mld zł w 2018 roku (z prognozą blisko 39 mld zł za 2019 r.), co stanowiło wzrost o 4,5 proc. w porównaniu do roku 2017 r. Największymi graczami w obu segmentach rynku są właśnie przedsiębiorstwa LPP, lider rynku odzieżowego oraz CCC – obuwniczego.
– Tego nie można nazwać normalnym kryzysem. To stan, którego do tej pory nie przeżywaliśmy – narzekał na wideokonferencji prasowej Marek Piechocki, prezes i współwłaściciel LPP (właściciel m.in. marek Reserved, Cropp, House czy Mohito).
Czy jest w porządku, że te firmy, w tym marki odzieżowe rozpoznawalne dzięki obecności w centrach handlowych, zlecają całą produkcję lub jej lwią część za granicą? Dlaczego nie produkują w swoim kraju? Oczywiście z jednej strony można powiedzieć, że gdyby w Polsce były optymalne warunki prawno-podatkowe, to nikt nie wynosiłby produkcji i zysków na drugi koniec świata. Z drugiej strony, skoro wynosili, to niech teraz zwrócą się do rządów tych krajów, gdzie produkowali i gdzie inwestowali.
Reserved to popularna marka odzieżowa należąca do spółki LPP. Kolekcje dla kobiet, mężczyzn i dzieci dostępne są w ponad 500 sklepach w 13 krajach europejskich oraz w Egipcie, Katarze i Kuwejcie. Szyją dużo, ale często nie w Polsce. Dalej: część tylko kolekcji Mohito jest szyta w Polsce, co firma sama przyznaje - modele te oznaczono na metkach i w sklepie internetowym poprzez napis „wyprodukowano w Polsce/made in Poland”. Cropp to kolejna marka z portfolio spółki LPP, dla osób, „które przez strój chcą wyrazić swoje poglądy i zamanifestować” niezależność. Komu dają pracę? Tylko Polakom, czy może też Chińczykom? Jak myślicie? Pytanie oczywiście retoryczne.
Inna kwestia, o znaczeniu wręcz fundamentalnym – gdzie płacą podatki te firmy? LPP, w jednym z tekstów sponsorowanych (w INNPoland) twierdzi, że „to polskie przedsiębiorstwo odzieżowe prowadzi ponad 1700 salonów sprzedaży w 25 krajach. Sklepy otwierają swoje podwoje w takich prestiżowych stolicach jak Londyn, Berlin, Tel Awiw czy Moskwa. Dzięki sprzedaży online odzież polskiej marki zamawiają mieszkańcy 30 krajów. To Polska jest jednak tym miejscem, gdzie zapadają strategiczne decyzje i projektowane są nowe kolekcje" oraz, że 80 proc. podatków firma płaci w Polsce. Czytam dalej: „zarządzająca pięcioma markami firma deklaruje, że podatki, jakie płaci, odprowadza do polskiej kasy. W ten sposób w ciągu ostatnich 5 lat LPP zasiliło budżet Polski kwotą blisko 4 mld zł. (…) a za 2018 r. wpływy do budżetu centralnego z tytułu danin wpłaconych przez LPP sięgnęły niemal 1 mld zł, zaś wielkość wszystkich danin LPP do budżetu przekroczy 1 mld zł za 2019 rok ". Ta spółka giełdowa podaje także w swoich raportach, że zatrudnia w kraju 14 tys. osób.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Dla Tuska Trump to "nakryty na kradzieży złodziej", a dla żony Sikorskiego - "produkt mafijnego świata"
Polska Federacja Ruchów Obrony Życia ostro reaguje na decyzję większości sejmowej godzącej w prawa dzieci nienarodzonych
[AKTUALIZACJA] Wszedł na pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej z przedmiotem, który przypomina broń [WIDEO]
Amerykańskie media demaskują Tuska: oskarżył Trumpa, że jest rosyjskim agentem! Polsce grozi izolacja na scenie międzynarodowej!
Najnowsze
Dla Tuska Trump to "nakryty na kradzieży złodziej", a dla żony Sikorskiego - "produkt mafijnego świata"