Zamieszanie wokół wojsk USA. Rząd Tuska pogłębia chaos i niepewność!

Ostatnie godziny pokazały, jak łatwo w Polsce wywołać chaos wokół spraw kluczowych dla bezpieczeństwa państwa. W przestrzeni medialnej rozlały się nieprawdziwe informacje o rzekomym wycofaniu wojsk amerykańskich z Polski. W rzeczywistości chodziło o planową relokację, uzgodnioną jeszcze w zeszłym roku na szczycie NATO. Zabrakło komunikacji ze strony rządu, który za sprawą nieodpowiedzialnej postawy premiera Donalda Tuska, nie ma dobrych relacji ze stroną amerykańską i o wielu rzeczach dowiaduje się jako ostatni.
W programie Katarzyny Gójskiej „W Punkt” politycy różnych opcji oceniali tą sytuację. Mateusz Kurzejewski, wicerzecznik PiS, zwracał uwagę na brak przygotowania Ministerstwa Obrony Narodowej.
- Polskie MON musi wiedzieć co dzieje się z amerykańskimi wojskami w Polsce, a oni byli tym kompletnie zaskoczeni, a więc nie mogli nic zakomunikować. To powinno być poprzedzone kampanią informacyjną
- mówił Kurzejewski, wskazując na brak profesjonalizmu.
Nie wykluczył, że nastawiony antyamerykańsko rząd w Polsce, mógł się nawet cieszyć na taką wieść, że wojska USA opuszczają nasz kraj. Brzmi nieprawdopodobnie, ale politycy "koalicji 13 grudnia" już wielokrotnie narażali na szwank interesy Polski.
PSL broni rządu, choć przyznaje, że problem istnieje
Próbę złagodzenia nastrojów podjęła poseł Urszula Nowogórska z PSL, zapewniając o dobrych relacjach rządu z USA i przekonując, że zmiany w rozmieszczeniu wojsk były wcześniej ustalone.
- Wspólnym zadaniem jest to, aby relacje wewnątrz NATO były wzmacniane, ale również wśród sojuszników w UE. Ja nie wiem skąd informacja, że w MON wzięło się zaskoczenie o relokacji wojsk amerykańskich, bo słyszałam dzisiaj, że te ustalenia zapadły w zeszłym roku na szczycie NATO
- mówiła Nowogórska, dodając:
- Mam pewność, że mój lider Władysław Kosiniak-Kamysz ma dobre relacje z USA.
Rząd Tuska marnuje dobre relacje Dudy z Trumpem
Nie wszyscy jednak podzielali ten optymizm. Poseł Witold Tumanowicz z Konfederacji przypominał, że polska dyplomacja nie wykorzystuje dziś potencjału dobrych relacji prezydenta Andrzeja Dudy z administracją Donalda Trumpa, co w obecnej sytuacji geopolitycznej jest poważnym błędem.
- Z USA i prezydentem Trumpem udało się naszemu prezydentowi ułożyć dobre relacje i dziwię się, że państwo polskie z tego nie korzysta. Nie można przerzucać naszych wewnętrznych sporów na te sprawy związane z bezpieczeństwem
- mówił Tumanowicz.
Ostrzegał, ze wewnętrzny spór nie służy interesom Polski.
- Ten wewnętrzny spór zaczyna się przerzucać na nasze relacje z USA. Już w prasie amerykańskiej pisze się o redukcji, wycofaniu z Europy 10 tysięcy żołnierzy
- skonstatował, wyrażając nadzieję, że nie będą to wojska wycofywane z Polski.
Lewica gubi się w ocenie sytuacji
W podobnym tonie wypowiadał się wicewojewoda podlaski z Lewicy, Paweł Krutul, który otwarcie przyznał się do braku wiedzy. Bronił się przed zajęciem stanowiska.
- Nie rozumiem o co chodzi, ale także nie wiemy o co chodzi prezydentowi Trumpowi(…) Coraz więcej wojsk jest na Białorusi, a Stany Zjednoczone wycofują wojska z Jasionki
- mówił.
Potrzebne odpowiedzialne przywództwo
W obliczu rosnących napięć międzynarodowych Polska potrzebuje jasnego, odpowiedzialnego przekazu i stabilnych relacji z sojusznikami. Tymczasem kakofonia informacyjna i brak skutecznego zarządzania mogą rodzić niepotrzebne niepokoje — i osłabiać pozycję Polski w kluczowym momencie.
To tylko potwierdza, że w majowych wyborach należy dokonać właściwego wyboru, aby prezydentem nie był nikt z obecnego obozu politycznego. Tylko w ten sposób dobre relacje z USA nie zostaną zepsute, a bezpieczeństwo Polski nie zostanie wystawione na próbę.
Źródło: Republika,
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X