Wicemarszałek sejmu Jerzy Wenderlich wyłączył mikrofon Kai Godek, która w Sejmie mówiła o „zabijaniu” nienarodzonych dzieci.
Kaja Godek z Fundacji Pro Prawo do życia i Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej przedstawiła w Sejmie projekt zmian w ustawie o aborcji. W trakcie przemówienia porównała ona aborcję do praktyk obowiązujących w reżimach totalitarnych. Wówczas prowadzący debatę wicemarszałek Jerzy Wenderlich upomniał Kaję Godek i poprosił ją „na słowo”. Kobieta nie zgodziła się na to i poprosiła wicemarszałka o wygłoszenie uwag do mikrofonu. Wenderlich upomniał ją, żeby nie mówiła o „zabijaniu” w kontekście aborcji i w ten sposób uszanowała osoby o innych poglądach. Wywołało to rwetes na sali obrad.
W trakcie wymiany zdań, w pewnym momencie Wenderlich wyłączył kobiecie mikrofon. – Mam nadzieję, że moje poglądy będą tutaj też szanowane – odpowiadała Godek.
– Nawet w obozie Auschwitz-Birkenau nadawano więźniom numery obozowe – mówiła w dalszej części przemówienia Godek, po którym wicemarszałek znowu wyłączył jej mikrofon. – Porównania do obozów hitlerowskich są obraźliwe dla wszystkich, którzy mają odmienne poglądy, i nie godzę się na to, żeby w taki sposób prezentowała pani projekt obywatelski – stwierdził.
Po przemówieniu Kai Godek do mównicy podchodzili posłowie. Poseł Patryk Jaki wystąpił z wnioskiem o ocenę zachowania wicemarszałka Wenderlicha przez Komisję Etyki oraz Konwent Seniorów w związku z cenzurowaniem wypowiedzi Godek. Jaki przypomniał też, że aborcję nazywał zabijaniem również Jan Paweł II. – Pan z tej mównicy wyrzuciłby Jana Pawła II – zwrócił się do Jerzego Wenderlicha.
Czytaj więcej:
Sejm odrzucił obywatelski projekt ustawy całkowicie zakazującej aborcji