Historyk Sławomir Cenckiewicz w najnowszym wydaniu „Do Rzeczy” lustruje postać gen. Mirosława Hermaszewskiego. „Lubi budować mit pilota i kosmonauty przypadkowo wykorzystanego przez komunistów. Liczne dokumenty ukazują brutalną prawdę o jego komunistycznym zaangażowaniu i tajnej współpracy z WSW” – pisze.
W artykule „Towarzysz Kosmonauta” historyk polemizuje z argumentacją prezydenta Andrzeja Dudy, który – wetując ustawę degradacyjną, pozbawiającą stopni wojskowych wszystkich członków WRON – wskazywał m.in. na drugorzędną rolę w tej strukturze Mirosława Hermaszewskiego.
„Doszło tym samym do bezprecedensowej i dość niebezpiecznej interpretacji działalności WRON w latach 1981-1983, z której wynikać może, że w ramach owego »związku przestępczego o charakterze zbrojnym« istniały niejako dwie równoległe struktury (…): »zła« z gen. Wojciechem Jaruzelskim na czele i »dobra«, w gruncie rzeczy przypadkowa i pasywna, w której przewodził siłą wciągnięty do WRON pilot kosmonauta” – pisze historyk.
Według Cenckiewicza Hermaszewski „zawdzięcza wszystko swoim oportunistycznym życiowym wyborom”. Już w liceum został aktywistą Związku Młodzieży Socjalistycznej, a kończąc Oficerską Szkołę Lotniczą w Dęblinie był zaangażowanym członkiem PZPR.
„Likwidacja zbioru zastrzeżonego IPN odsłoniła smutną prawdę. Już na pierwszym roku studiów w Dęblinie wojskowa bezpieka wytypowała Hermaszewskiego do werbunku w celu kontroli środowiska podchorążych” – informuje. Formalnego werbunku dokonano w lutym 1962 roku. Hermaszewski „zgodził się pomagać WSW »w walce z wrogą działalnością« i przyjął pseudonim Długi”. Po dwóch latach współpracy został „wyeliminowany z aktywnej sieci agenturalnej WSW”.