Bury pod lupą CBA od dwóch lat. Skąd rewizja jego biura na dzień przed ważnym dla koalicji głosowaniem?
CBA od dwóch lat sprawdza działalność, powiązania biznesowe i polityczne szefa klubu PSL Jana Burego. Jednak na akcję przeszukania jego biura poselskiego zdecydowała się na dzień przed kluczowym dla przyszłości koalicji głosowaniem – pisze "Do Rzeczy" piórem Cezarego Gmyza i Wojciecha Wybranowskiego.
W ramach operacji "Transza" służba sprawdza nie tylko związki Burego ze środowiskami biznesowymi i politycznymi, ale także to, czy Bury wykorzystuje wpływy, ukrywa majątek i wyprowadza pieniądze do spółek zarejestrowanych w rajach podatkowych – pisze tygodnik "Do Rzeczy".
Śledczy badają ponadto, czy Bury brał udział w obsadzaniu rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa oraz czy miał powiązania z niektórymi prokuratorami.
Czy zastraszono ludowców przed kluczowyum głosowaniem?
Wydarzenie to niemal zbiegło się w czasie z sejmowym głosowaniem nad konstruktywnym wotum nieufności wobec rządu Donalda Tuska i odwołaniem szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza. Zdaniem wielu komentatorów, akcja ta została przeprowadzona na zlecenie Tuska, który w ten sposób chciał uzyskać pewność, że podczas głosownia żaden poseł koalicyjnego PSL-u się nie zawaha.
Po ujawnieniu przez tygodnik "Wprost" nagrania z rozmowy Sienkiewicz-Belka, Bury mówił w następujących słowach: "Minister Sienkiewicz powinien odejść. Ocena zachowania szefa MSW przez klub PSL jest jednoznacznie negatywna i ona się nie zmienia".
"Do Rzeczy" pisze, powołując sie na wielu rozmówców z szeregów ludowców, że PSL rozpatrywał wariant wstrzymania się od głosu. Ostatecznie jednak wszyscy ludowcy, poza Waldemarem Pawlakiem, zagłosowali przeciw odwołaniu Sienkiewicza.
Wicepremier i szef PSL Janusz Piechociński zarządał już po głosowaniu, by na kolejnym posiedzeniu rząd przedstawił powody przeszukania biura i mieszkania Burego – pisze tygodnik.
Może i kozioł ofiarny, ale na pewno nie aniołek
Jak wynika z ustaleń "Do Rzeczy: "CBA zainteresowało się Burym po otrzymaniu informacji, że ma on być cichym udziałowcem kilku spółek, w których władzach wcześniej zasiadał. CBA podejrzewa, że osoby, które figurują w dokumentach tych przedsiębiorstw jako właściciele, tzw. słupy. Wszystkie są blisko związane z Burym. Na użytek dochodzenia funkcjonariusze CBA nazwali sieć tych powiązań "układem podkarpackim"".
CBA bada również związki Burego ze spółkami sektora energetycznego. Funkcjonariusze mają podejrzenia, że to firmy-wydmuszki, które powstały tylko po to, by wyłudzać dotacje na energię odnawialną.