Polscy lekarze podczas dwutygodniowej misji na Madagaskarze przebadali ponad 3 tysiące pacjentów. Pomogli także w diagnozie wielu chorób.W Mampikony na północy wyspy zdiagnozowali przypadki malarii, gruźlicy i bilharcjozy.
Misja trwała od 5 do 18 października. Wyjazd zorganizowała Polska Fundacja dla Afryki. Uczestniczyła w nim czwórka lekarzy: Lidia Stopyra - pediatra i specjalistka chorób zakaźnych, pediatra Izabela Szymońska, okulista Zofia Sikorska i specjalista chorób zakaźnych Jakub Loster.
Misja miała na celu przede wszystkim pomoc chorym na trąd. Lekarze spotkali kilkanaście osób z początkowym i zaawansowanym stadium tej choroby. Zdiagnozowali także wiele przypadków malarii, gruźlicy i bilharcjozy - choroby wywoływanej przez pasożyty obecne w stojącej, zanieczyszczonej wodzie.
Lekarze uratowali m.in. 7,5-letnią dziewczynkę Sam-Bene cierpiącą na najcięższą postać malarii z objawami mózgowym. Około tysiąca osób otrzymało okulary. Uczestnicy misji medycznej mówili na wtorkowej konferencji prasowej, że nie wszystkim byli w stanie pomóc, bo przyprowadzano do nich dzieci z wrodzonymi i utrwalonymi wadami serca lub dorosłych z zaćmą.
– To była jedna z najtrudniejszych misji. Z jednej strony z powodu klimatu, bo pracowaliśmy w temperaturze dochodzącej do 41 stop. C., z drugiej ze względu na ogromne potrzeby. Rejon Mampikony jest zapomniany, tam praktycznie nie dociera pomoc lekarska. Zgłaszało się do nas mnóstwo chorych - mówiła kierowniczka misji Lidia Stopyra.
Polscy lekarze mieli do dyspozycji przenośny aparat USG i nim badali pacjentów z podejrzeniem gruźlicy. Nie mieli jednak dostępu do rentgena i elektrokardiografu. Pomagali im miejscowi studenci medycyny, którzy zbierali wywiady od pacjentów, i studenci anglistyki jako tłumacze.