1.5 godziny miało trwać spotkanie między prezydentem Andrzejem Duda i prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Spotkanie dwóch polityków komentowali w studio Telewizji Republika prof. Rafał Chwedoruk z Uniwersytetu Warszawskiego i Adam Borowski, działacz opozycji w PRL, obecnie szef warszawskiego klubu Gazety Polskiej.
– Jeśli stwierdzamy, że wiadomo, że nic nie wiadomo, to znaczy, że proces negocjacyjny nie został zakończony. Dialog mógł dotyczyć ogólnych politycznych uwarunkowań, po drugie biorąc pod uwagę wykształcenie dwóch polityków nie mieliby problemów z zejściem na szczegółowe rozwiązania. Ewentualna zgoda w tej materii będzie pochodną wielopłaszczyznowych negocjacji. To spotkanie miało stworzyć odpowiedni klimat do tych debat eksperckich, pokazać obu stronom, że są chętne do kompromisów, a wyborcy nie powinni się przejmować rozpadem i podziałem wewnętrznym. To debata merytoryczna, a nie powrót do piekła lat 90-tych na polskiej prawicy – ocenia prof. Rafał Chwedoruk.
"Kompromis jest prostszy, gdy jedna ze stron ma przewagę"
– Podobnego zdania jest Adam Borowski. – Patrze na to z wielką nadzieją, był kłopot komunikacyjny, między obozami. Wiąże nadzieję z tym, że jesteśmy na siebie skazani. Gospodarka ma się świetnie, opozycja pikuje w dół, nie jest intelektualnie w stanie doprowadzić do zmiany władzy. Jeśli nie strzelimy sobie w kolano to doprowadzimy reformy do końca. To najtrudniejsza reforma. Obóz rządowy chce iść najdalej jak to możliwe, uznając, że opozycja nie będzie na tyle silna, żeby to powstrzymać. Uważam, że obóz rządowy nie docenia siły wymiaru sprawiedliwości. Przypominam bojkot sądu lustracyjnego, gdzie zgłosił się do niego tylko jeden sędzia. W tej chwili sędziowie stosują ten sam manewr i wzywają do bojkotu. Jedna z tych ustaw została uchwalona, a minister Ziobro nie odwołał żadnego sędziego. Prezydent wierzy w to, że łagodniejszą reformą, nie uderzającą tak głęboko w sędziów, może spowodować, że część tego środowiska uzna potrzebę zmian. Tu jest klucz do sporu – odpowiada Adam Borowski.
– Zawsze w polityce będzie istniała sfera, o której konturach dowiadujemy się post factum. Samo przygotowanie ustaw, przez kompetentnych prawników nie jest problemem. Problemem jest znalezienie możliwego kompromisu w kilku kluczowych kwestiach. Kierując się sugestiami urzędników prezydenckich zwróciłbym uwagę na to, że do ostatniej chwili mogą trwać prace, co skazywałoby, że niekoniecznie do zgody jest bardzo blisko. Trochę sytuacja jest wzajemną grą na przeczekanie. Cała sytuacja w paradoksalny sposób wpływa na obóz władzy. To wzrost zaufania do prezydenta, z drugiej umocnienie PiS-u. Jeśli obie strony dyskusji się wzmocniły, to niekoniecznie może służyć wypracowaniu kompromisu. Ten jest prostszy, gdy jedna ze stron ma taktyczną przewagę – zauważa prof. Chwedoruk.
"Co jeśli nikt nie przyjmie nominacji?"
– Obóz rządzący moim zdaniem popełnił jeden błąd. Dobrze, gdyby twarzą tych reform nie był tylko dość młody Zbigniew Ziobro, ale ktoś starszy, wywodzący się ze środowisk sędziowskich, tak żeby wyborcy oceniali to jako spór wewnątrz środowiska sędziowskiego. Polacy chcieli reformy sądów, PiS i wcześniej Porozumienie Centrum trafnie to diagnozowało, jednak Polacy są nieufni wobec polityków. Pamiętajmy, że zbyt często patrzymy na polską politykę w kategoriach lat 90-tych, albo i wcześniejszych. Zmiany demograficzne będą zmieniać polską politykę. Te ustawy będą istotne w kwestii instytucjonalnych – dodaje politolog.
Czy dzisiejsze manifestacje pod pałacem prezydenckim mogą nieść pewne zagrożenie?– Nie przyjmuję się ile tam jest osób. Związki zawodowe ściągnęły w 2012 lub 2013 r. roku pół miliona osób i nic to nie przyniosło. Większe obawy mam jeśli chodzi o bunt sędziów. Obóz rządzący musi znaleźć grupę ze środowiska, która te reformy będzie wprowadzać. Co jeśli nikt nie przyjmie nominacji? Jeden sędzia przyjął nominację i nagle jest rugowany. To jest problem – zakończył Adam Borowski.