– W Donbasie terroryści przeprowadzają dziennie po kilkadziesiąt ataków na pozycje ukraińskie. Ponadto dochodzi między nimi do kłótni wokół zaplanowanych na 2 listopada wyborów przywódców i parlamentów samozwańczych republik. Tu panuje chaos, co nie przeszkodzi terrorystom w ogłoszeniu 100-procentowej frekwencji – mówił w Telewizji Republika Paweł Bobołowicz, korespondent Radia Wnet.
Jak relacjonował, w związku z wyborami władz terrorystycznych republik zaobserowano wzmożoną aktywność wojsk rosyjskich na granicy z Ukrainą.
Odniósł się również do wyników niedzielnych przedterminowych wyborów na Ukrainie. – Po przeliczeniu 98 proc. głosów nic się nie zmienia. Front Ludowy premiera Arsenija Janukowycza jest o włos przed Blokiem Petra Poroszenki. Ale poparcie procentowe nie odzwierciedla prawdziwej siły parlamentarnej partii, ponieważ wybory na Ukrainie odbywają się w systemie mieszanym: proporcjonalno-większościowym – wyjaśnił Bobołowicz.
– Stąd np. 10 proc. uzyskane przez Samopomoc mera Lwowa Andrija Sadowego może się przekuć w 20 proc. miejsc w Radzie Najwyższej – zobrazował.
Opisywał też kulisy rozpoczętych w poniedziałek rozmów koalicyjnych. – Petro Poroszenko zapowiedział, że nowy rząd utworzą fachowcy, nie działacze partyjni. Ale pojawił się w rozmowach punkt sporny. Chodzi o tekę ministra spraw wewnętrznych. Do tej pory ministerstwo miał Front Ludowy Jaceniuka. Teraz zaś Poroszenko stawia warunek – Jaceniuk pozostanie przy władzy jako premier, ale w zamian za to szefem ukraińskiego MSZ ma być polityk z Bloku Petra Poroszenki – mówił korespondent.