Szef klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak zaapelował w Łodzi o wyeliminowanie nienawiści z życia politycznego. Zapewnił też, że jego partii zależy na tym, aby wszelkie spory miały charakter merytoryczny.
Przedstawiciele PiS, wśród których oprócz Błaszczaka byli też m.in. eurodeputowany Janusz Wojciechowski i pełnomocnik partii w woj. łódzkim poseł Marcin Mastalerek, upamiętnili w niedzielę zamordowanego cztery lata temu łódzkiego działacza PiS Marka Rosiaka. Wzięli udział w nabożeństwie, złożyli kwiaty i zapalili znicze pod pamiątkową tablicą na budynku siedziby PiS w Łodzi, a później na grobie Rosiaka, który został zastrzelony w październiku 2010 r. w przez Ryszarda Cybę.
Zdaniem Błaszczaka to zabójstwo było konsekwencją "przemysłu pogardy, nienawiści i wścieklizny politycznej".
– To morderstwo na tle politycznym. Morderca okazał się człowiekiem świadomym swoich celów. Został skazany a w uzasadnieniu sąd napisał, że zamordował działacza PiS; chciał zamordować premiera Jarosława Kaczyńskiego, tylko ochrona uniemożliwiła mu ten atak – powiedział Błaszczak.
Podkreślił, że to nienawiść polityczna prowadzi do tak tragicznych efektów. Zapewnił jednocześnie, że ludziom Prawa i Sprawiedliwości zależy na tym, żeby naturalny w demokracji spór dotyczył wyłącznie spraw merytorycznych, a nie emocji.
– Z naszej strony zawsze debata będzie miała charakter merytoryczny. Zawsze będziemy przedstawiali konkretne rozwiązania, konkretne propozycje, konkretny program. Przestrzegamy tych, którzy w polityce posługują się nienawiścią przed konsekwencjami takich właśnie działań – zaznaczył Błaszczak.
Wojciechowski dodał, że z tragicznej śmierci Rosiaka nie wyciągnięto wniosków, a język nienawiści nadal jest obecny w polskiej polityce.
– Marek Rosiak zginął w akcie politycznej nienawiści. Sprawca tej zbrodni został osądzony. Okazał się człowiekiem poczytalnym, tylko nasączonym nienawiścią. Przykre jest to, że w zasadzie nigdy nie padły słowa jakiegokolwiek żalu ze strony tych, którzy tę nienawiść sączyli. Tego nigdy nie usłyszeliśmy – ani bezpośrednio po śmierci Marka Rosiaka, ani w trakcie jego pogrzebu ani nigdy potem. A przecież była to zbrodnia wyraźnie inspirowana długotrwałą kampanią, z której, obawiam się, że nie wyciągnięto wniosków do dzisiaj. Ten język nienawiści jest wciąż obecny po stronie obozu, który dzisiaj sprawuje władzę w Polsce – powiedział Wojciechowski.
19 października 2010 roku 62-letni wówczas Ryszard Cyba po wtargnięciu do biura PiS z bronią w ręku, kilkakrotnie strzelił do znajdujących się w jednym z pokoi działaczy PiS: Marka Rosiaka oraz Pawła Kowalskiego. Rosiak został trafiony pięciokrotnie, m.in. w klatkę piersiową; zginął na miejscu. Sprawca został zatrzymany.
W grudniu 2011 roku łódzki sąd okręgowy skazał go na karę dożywotniego więzienia. Uznał, że działał on z motywacji zasługującej na szczególne potępienie i kierował się motywami politycznymi; wyrok utrzymał sąd apelacyjny.
Z wyjaśnień zabójcy przed sądem wynika, iż od 2007 roku zaczął zastanawiać się nad wyeliminowaniem z życia polityków różnych ugrupowań partyjnych. W 2010 roku postanowił, że dokona zamachu na prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Miał plan dokonania zamachu na terenie Warszawy, ale nie udało mu się to z powodu środków bezpieczeństwa. Nie mogąc zrealizować pierwotnego planu, postanowił dokonać zamachu na inne osoby związane z PiS.