Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak zadeklarował na konferencji prasowej, że jego partia jest otwarta na rozmowy z Ziobrą. – Chcemy doprowadzić do zmiany władzy w Polsce, tak żeby PiS wygrało wybory i mogło rządzić samodzielnie, żeby można było dokonać niezbędnej zmiany w naszym kraju – podkreślił.
– Jesteśmy otwarci, jeśli chodzi o jedność prawicy – zapewnił Błaszczak. Jak dodał, PiS "zapomina o wszystkim, co było złe we wzajemnych relacjach (z Ziobrą)". – Nie będziemy rozliczali z przeszłości, ale nie będziemy nagradzali za błędy – podkreślił.
Polityk PiS zapewnił też, że PiS nie domaga się odejścia Ziobry z polityki. – Takie gesty, to jest taka gra pod publiczkę – ocenił.
Jak zastrzegł, PiS nie zgadza się jednak na propozycję Ziobry, aby po wyborach w klubie PiS "posłowie związani obecnie z Solidarną Polską, stanowili grupę, która może zablokować jakiekolwiek działanie klubu". – Nie mogą mieć po prostu pakietu kontrolnego – mówił Błaszczak.
Polityk PiS powiedział, że Ziobro chce, aby reprezentacja polityków Solidarnej Polski w przyszłym Sejmie znacznie się powiększyła. – 231 to większość potrzebna w Sejmie do tego, aby stworzyć rząd. Zakładamy, że jedna lista prawicy może zdobyć 250-260 mandatów w wyborach, ale z tych 260 mandatów odjąć 40 mandatów (które chce Ziobro), to już jest za mało, że mieć większość w Sejmie. Chcemy, żeby klub PiS po wyborach był jednolity, skoncentrowany na zmianach w Polsce, nie chcemy powtórki z czasów AWS – przekonywał szef klubu PiS.
Błaszczak poinformował też, że w ciągu najbliższych dni zostanie sformułowana kolejna propozycja dla środowisk, które nie pojawiły się na sobotnim kongresie zjednoczenia prawicy.