Junta wojskowa w Birmie ostrzegła, że protestującym grozi postrzelenie w głowę – podała birmańska telewizja. Tymczasem działacze ruchu występującego przeciwko wojskowemu zamachowi stanu z 1 lutego wezwali do ogromnego pokazu sprzeciwu w sobotę, w dniu święta sił zbrojnych.
Na kanale informacyjnym MRTV w specjalnej transmisji skierowanej do protestujących przekazano:
- Powinniście się nauczyć (...), że może wam grozić niebezpieczeństwo postrzelenia w głowę i w plecy.
Co najmniej 320 osób zostało zabitych w ciągu kilku tygodni niepokojów od czasu przejęcia władzy przez wojsko 1 lutego – wynika z danych z czwartkowego wieczora grupy aktywistów ze Związku Pomocy Więźniom Politycznym (AAPP).
Dane te pokazują też, co najmniej 25 proc. ofiar zginęło od strzałów w głowę.
Junta oskarżyła prodemokratycznych demonstrantów o podpalenia i przemoc podczas niepokojów i zapowiedziała, że stłumi codzienne demonstracje.