Boję się, że powrót Tuska, dzisiaj przynajmniej, nie zwiastuje powiększenia elektoratu, ale większą nagonkę, większą polaryzację, więcej wewnętrznych, niepotrzebnych starć – powiedział w rozmowie z "Faktem" jeden z liderów Lewicy, europoseł Robert Biedroń.
Biedroń ocenił, że wraz z powrotem Donalda Tuska do Polski rozpoczęła się kampania do parlamentu.
- Być może będą przyspieszone wybory. Tego nie wiemy, ale na pewno powrót lidera PO zmobilizował różne środowiska. Nas na Lewicy nie trzeba było mobilizować. Od tygodni jeździmy po Polsce. Jesteśmy przygotowani - powiedział.
Dodał, że chociaż Tusk wrócił, to w sondażach opozycji jako całości poparcie nie wzrosło.
- Rośnie PiS-owi, maleje Hołowni. To chyba nie na taką zmianę czekaliśmy. Ja czekam na to, żeby powrót Tuska przełożył się na awans całej opozycji, żeby nie było kanibalizacji poszczególnych partii opozycyjnych - powiedział.
- Dziś Koalicja Obywatelska i Polska 2050 Hołowni zjadają siebie nawzajem. A chodzi o to, byśmy wszyscy zyskali. Im silniejsza opozycja, tym bardziej prawdopodobne będzie pokonanie PiS. Ja trzymam za to kciuki. W każdej konfiguracji, w której to będzie możliwe, czy to obok siebie, czy idąc jako jeden wielki blok, trzeba wykorzystać szansę - podkreślił Biedroń.
- Boję się, że powrót Tuska, dzisiaj przynajmniej, nie zwiastuje powiększenia elektoratu, ale większą nagonkę, większą polaryzację, więcej wewnętrznych, niepotrzebnych starć. To, jak potraktowano Rafała Trzaskowskiego, jak zmarnowano ten kapitał, pokazuje, moim zdaniem, że z Tuskiem nie przyszły lepsze standardy i większa siła dla opozycji, lecz wewnętrzna rozgrywka interesująca może medialnie - ocenił.