"Biedny papież. Przestał być człowiekiem - stał się świętym". Mędrcy z Czerskiej o kanonizacji
"W oparach świętości jeszcze łatwiej będzie robić z Jana Pawła II totemiczną wydmuszkę" - przekonuje w dzisiejszym numerze "Gazety Wyborczej" redaktor Jacek Żakowski.
Dziennikarze "Gazety Wyborczej" poświęcili dziś kilka tekstów, aby podzielić się z czytelnikami swymi refleksjami o kanonizacji Jana Pawła II.
"Kanonizacja zawsze jest ryzykowna" - twierdzi redaktor Jacek Żakowski na łamach poniedziałkowego wydania dziennika. "Jak każdy publiczny kult osoby z krwi i kości" - dodaje, po czym wtrąca "niewinne" zdanie: "Nie mam na myśli pytań o detale biografii, które mogłyby rzucić cień na niego jako wzorzec do naśladowania".
Zdaniem Żakowskiego papież od początku był bardziej kochany niż słuchany. "Gdyby Polacy włożyli tyle wysiłku i pieniędzy w zrozumienie papieża, ile pochłonęlo stawianie mu pomników i uprawianie innych bezwartościowych form kultu, Polska byłaby rajem" - przekonuje redaktor "Wyborczej".
"W oparach świętości jeszcze łatwiej będzie robić z Jana Pawła II totemiczną wydmuszkę" - podkreśla.
Inny dziennikarz, Jarosław Mikołajewski, w tekście o znamiennym tytule "Biedny papież" i równie charakterystycznym nadtytule "Stał się świetym - przestał być człowiekiem", ubolewa z kolei nad losem Jana Pawła II: " Biedny papież, którego krew wystawiono dziś na ołtarzu". "Tę samą, którą od kard. Dziwisza dostał już Kubica" - dodaje.
Dziennikarz przyznaje, że tak się przejął kanonizacją polskiego papieża, że po trzydziestu minutach transmisji z Rzymu wyłączył telewizor i poszedł na spacer. Zrobił to - jak pisze -, bo został "zmiażdzony skalą oczekiwań, jakie ogłoszono wobec świata, więc również wobec mnie".
Dziennikarz "Wyborczej" poczuł się zmiażdżony skalą "oczekiwań, które są dla nie go nie do uniesienia, a także "ekstazą prezenterów składających do jego imienia usta, jak do czcigodnej ostrygi".
Mikołajewski zdecydował się także na podsumowanie dziedzictwa Jana Pawła II. " Nie powiedział mi niczego nowego" - podkreśla.