– My znamy naturę naszych wyborców, Gdyby przypadkiem pan Kosiniak-Kamysz nie dostał się do drugiej tury, a wiemy, że się dostanie, to gdyby się nie dostał, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że nasi wyborcy zagłosują na pana prezydenta Dudę - powiedział w rozmowie z Iloną Januszewską w programie TV Republika poseł PSL-u Władysław Teofil Bartoszewski.
Władysław Teofil Bartoszewski odniósł się do kampanii wyborczej Małgorzaty Kidawy Błońskiej. - Nie można być kandydatem na prezydenta RP, najwyższego urzędu w państwie i unikać wypowiedzi i debat z innymi kandydatami, bo albo stawia się za lepszą osobę niż inni kandydaci, albo lekceważy wyborców, bo wyborcy chcą poznać co Kidawa-Błońska, by zrobiła dla krajów - mówił.
– Oczywiście, że w sondażach ma drugie miejsce, ale reprezentuje największą partię opozycyjną, wiec byłoby bardzo dziwne jakby nie miała, ale to nie partia opozycyjna nie wejdzie do Pałacu Prezydenckiego, tylko pani Kidawa-Błońśka i wyborcy mają prawo wiedzieć, gdzie ona stoi - dodał.
– Unikała rozmowy w czasie kampanii do Parlamentu Europejskiego, unikała podczas wyborów do sejmu. Unikała nawet rozmowy ze mną - zauważył polityk.
– Albo jest to poczucie wyższości, bo uważa, że jest powyżej tych wszystkich kandydatów i należy jej się wejście do drugiej tury, albo jest obawa przed tym jak to wypadnie. Nie mi to sądzić, ale jest rzeczą niewłaściwą, że jeden z kandydatów, który chce piastować najwyższy urząd, nie chce rozmawiać z innymi kandydatami, albo pokazywać się z wyborcami - zauważył poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Bartoszewski został zapytany także o to, czy gdyby stało się tak, że do drugiej tury dostałaby się pani Kidawa-Bońska, to czy PSL przekazałby jej swoje glosy. – My znamy naturę naszych wyborców, Gdyby przypadkiem pan Kosiniak-Kamysz nie dostał się do drugiej tury, a wiemy, że się dostanie, to gdyby się nie dostał, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że nasi wyborcy zagłosują na pana prezydenta Dudę - tłumaczył.
Polityk został zapytany także o kontrowersyjny spot Szymona Hołowni, podczas którego ten zadrwił z ofiar katastrofy smoleńskiej.
– Pierwsze co pomyślałem to, czy to było zrobione celowe? Czy przez skrajną głupotę? To różnie bywa, nie należy przeceniać rozsądku poszczególnych działaczy. Pan Hołownia jednak długo się przygotowywał do startu w wyborach, jest człowiekiem mediów i zakładam, że obejrzał ten spot wyborczy. Uważam, że gdyby było inaczej, to byłbym zdziwiony stanem umysłu Szymona Hołowni - ocenił.
– Z drugiej strony ma bardzo doświadczonego szefa sztabu, który był prawą ręką Donalda Tuska - zauważył gość Ilony Januszewskiej.
– W żadnym wypadku nie mogę podejrzewać go o to, ze mu brak inteligencji, albo doświadczenia. Być może było to celowe. Więc jeżeli tak było, to obawiam się, że to nie wypaliło. Mogło to się spodobać bardzo skrajnej części elektoratu, ale z pewnością nie spodobało się elektoratowi środka i dlatego nasz prezes Władysław Kosiniak-Kamysz do pana Szymona Hołowni zaapelował, żeby ten spot usunął - mówił.