- Tu nie chodzi tylko o to, jak Rosjanie postępowali z ciałami i że zgodę na to wydawały władze i prokuratura - tutaj chodzi o dowody, jakie przecież w tych trumnach są i których zbadanie jest obowiązkiem państwa polskiego. Kampania nienawiści wytłumiała to, co dopiero teraz, dopiero dzięki rządowi pani Szydło, dzięki pracy prokuratury, komisji smoleńskiej wydobywa się na jaw, a media zaczynają to pokazywać - powiedział w specjalnym wydaniu programu "W punkt" szef MON, Antoni Macierewicz.
Dowody w trumnach
- W jakimś wymiarze opinii publicznej informacje o zamianie ciał były przekazywane jeszcze przez zespół parlamentarny począwszy od 2010 r. Rzecz w tym, ze było gigantyczne przeciwdziałanie polityków, olbrzymiej części łże-mediów. Nie chce nikogo obrażać, ale jak można inaczej opisać tych polityków i media, dziennikarzy, urzędników państwowych, którzy systematycznie kłamali w tej sprawie, którzy nie tylko nie dopełnili obowiązków, ale robili wszystko, by Rosjanie mogli tak działać, czego skutkiem są tragiczne obrazy, które dziś docierają. Rację ma jeden z krewnych ofiary katastrofy, że to nie jest koniec. Tutaj trzeba złożyć ogromny hołd rodzinom tych, którzy polegli w Smoleńsku, którzy walczyli o prawdę, by można było po raz pierwszy dokonać badania zwłok. Tu nie chodzi tylko o to, jak Rosjanie postępowali z ciałami i że zgodę na to wydawały władze i prokuratura - tutaj chodzi o dowody, jakie przecież w tych trumnach są i których zbadanie jest obowiązkiem państwa polskiego. Kampania nienawiści wytłumiała to, co dopiero teraz, dopiero dzięki rządowi pani Szydło, dzięki pracy prokuratury, komisji smoleńskiej wydobywa się na jaw, a media zaczynają to pokazywać. Gdyby pokazać cały obraz sytuacji, wstrząs byłby tak duży, że ramię sprawiedliwości zaczęłoby działać - powiedział Antoni Macierewicz.
- Straszliwych działań ówczesnej administracji, Donalda Tuska, Ewy Kopacz, Klicha nigdy za mało przypominać. To twórcy sytuacji, która pozwoliła doprowadzić do takiego przebiegu wydarzeń. Przez to, że Klich natychmiast nie powołał komisji badania wypadków lotniczych, a czekał 5 dni, nie było organu po polskiej stronie w Smoleńsku, który musiałby być przez Rosjan traktowany jako równoprawny. Ze strony prokuratury był pułkownik Parulski, który uzyskał zgodę Rosjan na uczestnictwo we wszystkich czynnościach prawnych. Poza asystowaniem przy sekcji zwłok prezydenta Kaczyńskiego nie uczestniczył jednak w żadnych innych czynnościach. To ci ludzie są bezpośrednio odpowiedzialni, że nie było polskiej obecności przy sekcjach zwłok, że nie było ekshumacji, że próbowano ukryć ten straszliwy stan rzeczy, bo próbowano ukryć prawdę o dramacie smoleńskim . Jeden z członków zespołu polskiego domagał się zobowiązania Rosjan do zebrania wierzchniej warstwy ziemi z miejsca katastrofy, przesiania jej, a pan Klich się temu przeciwstawiał - przypomniał minister obrony.
"Tam gdzie wina, tam i odpowiedzialność"
Pytany o konsekwencje prawne wobec m.in. premier Ewy Kopacz, Antoni Macierewicz odpowiedział: - Ja jako przewodniczący zespołu parlamentarnego złożyłem zawiadomienie o przestępstwie i wówczas zostało odrzucone. Teraz jako szef MON złożyłem powtórne zawiadomienie o przestępstwie popełnionym przez Donalda Tuska, które polegało na działaniu na szkodę państwa polskiego, nie podjął on działań, przez co państwo polskie poniosło szkodę. W tym jest uniemożliwienie dojścia do prawdy. Myślę, że losy tego zawiadomienia teraz będą inne niż losy zawiadomienia sprzed kilku lat. Tam gdzie wina, tam i odpowiedzialność.
- Pan Tusk był też przewodniczącym ciała powołanego przez RM, w skład którego wchodzili ministrowie i bez zgody przewodniczącego nie można było podjąć żadnej decyzji dotyczącej spraw smoleńskich. Tusk zadbał o to, by wszystko działo się zgodnie z jego decyzją. On wymagał od ministrów, żeby oni wypełniali jego polecenia. To nie zdejmuje z nich odpowiedzialności, ale pokazuje strukturę władzy, jaką stworzył Donald Tusk - wyjaśnił Antoni Macierewicz. - Donald Tusk głosował przeciw tremu, by Polska sama prowadziła śledztwo w sprawie katastrofy. Prawnie jest to działanie przeciwko polskiej racji stanu - dodał.
"Gdzie był głos wybitnych naukowców?"
Mówiąc o osobach, które sprzeciwiają się ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej, Antoni Macierewicz stwierdził: - Z mojego punktu widzenia jest to działanie, którego głównym przesłaniem jest niedopuszczenie prawdy o tym, co w rzeczywistości zdarzyło się pod Smoleńskiem. To imperatyw działania tych ludzi. To jest nieco podobne do działania Lecha Wałęsy, który zaprzecza konsekwentnie swojej współpracy z SB. Jak nazwać wybitnych naukowców, którzy w 2010 r. nie zaapelowali do władz, by podjąć ekshumacje zwłok, by zgodzić się na otwarcie trumien? Dlaczego wówczas ci wybitni ludzie nie zaapelowali do władz? Ich głos mógłby mieć fundamentalne znaczenie. I mogło nie dojść do ukrywania przebiegu wydarzeń i do tych tragedii ludzkich, z którymi do tej pory mamy do czynienia.
- Byli wśród Rosjan też ludzie szlachetni, to dzięki nim już we wrześniu 2010 r. dotarła do Polski informacja, że ciała zostały zamienione. Te informacje dostali prokuratorzy, Tusk, Parulski. Ukrywano tę prawdę, żeby nie wyszła na wierzch prawda o Smoleńsku. Myśleli oni, że jak długo będą ukrywali prawdę, tak długo uda im się ukryć odpowiedzialność za zamach smoleński - powiedział Macierewicz. - Gdy podejmowano decyzję o przeprowadzeniu ekshumacji, protest i opór był ogromny. Ile obrzydliwych rzeczy powiedziano na temat prokuratorów tylko dlatego, że chcieli uczciwie wykonać swój zawód. Wykonanie prawa spotkało się z nawałą nienawiści ze strony PO i adherentów - dodał.
Dojdzie do konfrontacji na naukowe dowody?
- Komisja badania wypadków lotniczych przekazała prokuraturze dokładną analizę pola dramatu smoleńskiego z zaznaczonymi miejscami, gdzie leżą ciała i w jakim stanie. Jest to pewne przybliżenie, zajmuje się tym specjalny zespół, ale tylko prokuratura jest władna do ostatecznych wniosków. My wspieramy tylko materiałami - podkreślił gość TV Republika.
Antoni Macierewicz zapowiedział, że z uwagi na aktualny etap prac badawczych, w niedługim czasie możemy spodziewać się przedstawienia ich wyników przez podkomisję smoleńską.
- Po prezentacji prac komisji 10 kwietnia, która przez opinię publiczną uznana została za wiarygodne przedstawienie hipotezy o zamachu, zwróciliśmy się do wielu naukowców z drugiej strony o otwarta dyskusję, w której mogliby naukowo odnieść się do przedstawionych wyników badań. Nagle okazało się, że ci naukowcy nie mogą znaleźć czasu, że są czymś innym zajęci, że woleliby inny termin. Ta próba zostanie ponowiona. Chcę zwrócić się do uczciwych naukowców, którzy wątpliwi. Wątpienie jest przymiotem naukowca i nawet, gdy było warunkowane pewną mimikrą, można przejść nad nim do porządku dziennego pod warunkiem, że przedstawią, co ich wiedza naukowa mówi o tych analizach, badaniach. Uchylanie się przed stanięciem twarzą w twarz z tym dorobkiem ma inny wymiar niż ich działania w poprzednim czasie. Dyskusja ta nie musi być publiczna, nie musi być częścią zewnętrznego działania. Ma być to solidna analiza i sformułowaniem opinii na temat tego, co wydarzyło się w Smoleńsku – powiedział szef MON. Dodał, że zasugeruje komisji zaproszenie Macieja Laska, by przedstawił swoje dowody.
Najnowsze
Czarnek: Hołownia szaleje, nie uznaje Sądu Najwyższego, który zatwierdził go jako posła na Sejm
Bronią swoich! Sejm odrzucił wniosek o uchylenie immunitetu Frysztakowi
Radni chcą skontrolować klub piłkarski WKS Śląsk Wrocław
Ostre słowa Kowalskiego: chce, żeby ten tchórz minister Kierwiński w końcu wyszedł!