Donald Tusk wspominając zmarłego Andrzeja Wajdę napisał: „Wszyscy jesteśmy z Wajdy. Patrzyliśmy na Polskę i siebie samych przez Niego”. W kontekście historii, ale przede wszystkim teraźniejszości i powołanej nowej komisji dotyczącej afer związanych z VAT i miliardowymi wyłudzeniami, spójrzmy na „ojca” III RP z tej perspektywy - pisze Paweł Zastrzeżyński.
Tysiące stron teczek w IPN dotyczących Andrzeja Wajdy zawierają masę informacji, jednak główny temat rozpracowania opierał się o finanse reżysera. W wyniku śledztwa „Geneza powstania Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej (PISF) w odniesieniu do środowiska filmowego uwikłanego w struktury Służb Bezpieczeństwa PRL została przeanalizowana każda złotówka, dolar, frank, marka jaką Andrzej Wajda otrzymywał za zgodą władzy PRL, gdy Polska była pogrążona w stanie wojennym. Gdy Czesław Kiszczak wydał rozkaz strzelania do robotników to Andrzej Wajda w masce opozycjonisty nabijał kabzę.
Zebrane kwoty z dostępnych raportów finansowych, wypłat, kont bankowych, gratyfikacji "kopertowych" poszeregowane względem dat, następnie waluty przeliczone na złotówki zgodnie z kursem w danym roku i zestawione ze średnią krajową, a także ze średnią pensją w danym roku. I tak, Andrzej Wajda w 1977 r. zarabiał miesięcznie 28 razy więcej niż średnia pensja. Przeliczając na czasy współczesne byłoby to ok. 140 000 zł miesięcznie. W roku 1978 r. – 800 000 zł miesięcznie, 1979 r. – 150 000 zł miesięcznie, 1980 r. – 1 200 000 zł miesięcznie, 1982 r. – 2 300 000 zł miesięcznie, 1983 r. – 800 000 zł miesięcznie, 1984 r. – 600 000 zł miesięcznie, 1985 r. – 300 000 zł miesięcznie, 1987 r. – 4 100 000 zł miesięcznie (sic!).
„Kazimierz Kutz uważa, że Andrzej Wajda (…) w swojej działalności twórczej wspierał się w znacznym stopniu na pracy młodych utalentowanych współpracowników, których wykorzystywał i dzięki którym osiągał sukces artystyczny. K. Kutz uważa Wajdę za człowieka próżnego, egoistycznego, nieodpowiedzialnego, koniunkturalistę posiadającego wyjątkową zdolność wykorzystywania wszelkich nadarzających się okazji dla osiągnięć korzyści osobistych (zarówno materialnych jak i prestiżowych). Taką okazją zdaniem Kutza było powstanie i działalność „Solidarności”. Okres stanu wojennego umożliwił Wajdzie przywdzianie we Francji kostiumu „męczennika” prześladowanego przez władze polskie. Krytykuje Wajdę za dwulicową postawę, która z jednej strony pozwala mu na zabieganie o splendor i nagrody państwowe w kraju, z drugiej zaś nie przeszkadza w tendencyjnych i fałszywych ocenach sytuacji w kraju dokonywanych za granicą z pozycji „politycznego emigranta”.
W innym dokumencie czytamy:
„Stwierdzić należy, iż pomimo stworzonego wokół niego (Andrzeja Wajdy) klimatu politycznego jak również przejawów jego kontestacyjnej i opozycyjnej postawy do władz PRL, A. Wajda nigdy nie zaangażował się w działalność struktur podziemnych. (…) W okresie obowiązywania stanu wojennego podporządkował się rygorom z niego wynikającym, a po jego zniesieniu nie podjął działalności konspiracyjnej”.
Wnioski te były adresowane do głównego aparatu władzy PRL. Na jednej z notatek generała kierowanych do Wiesława Górnickiego bliskiego współpracownika gen. Wojciecha Jaruzelskiego, autora większości jego przemówień, można przeczytać: „Sprawę Wajdy analizowałem już kilka razy (…) Pozostaje ona w zainteresowaniu Ministra gen. Kiszczaka!!!”. Notatka sporządzona 10 września 1985 roku. W dokumentach zabezpieczonych z szafy Kiszczaka w 2016 roku, odnaleziono list Beaty Tyszkiewicz datowany na 3 września 1985 r. (tydzień wcześniej), który zaczyna się od słów „Ten list to nie prośba, a podziękowanie…”.
W kontekście wypowiedzi żony Czesława Kiszczaka, która uważała, że jej mąż ukrywał dokumenty aby chronić opozycjonistów i legendy z tym związane, jak Lecha Wałęsę, ten sam parasol ochronny ustawiał nad Andrzejem Wajdą. On wiedział, że te dwa pionki będą mu potrzebne do rozegrania partii życia.
Czyli jednak wszyscy jesteście z „Kiszczaka”!