W samo południe pod warszawskim ratuszem start w wyborach samorządowych ogłosiła nowa siła polityczna. Działacze z sześciu miast powołali Porozumienie Ruchów Miejskich, które zamierza walczyć z dużymi partiami i zasiedziałymi prezydentami miast.
PRM skupia lokalne organizacje, takie jak warszawskie Miasto Jest Nasze, poznańskie Prawo do Miasta, Kraków przeciw Igrzyskom, Gdańsk Obywatelski, płocki ruch Samorządni.pl i toruński Czas Mieszkańców.
Jesteśmy mieszkańcami polskich miast, nasz jedyny interes to interes publiczny. Idziemy do wyborów samorządowych. Nie jesteśmy partią, przybudówką partyjną, ani grupą biznesowych interesów. Nasz jedyny interes to interes publiczny – deklarują aktywiści, którzy powołali Porozumienie Ruchów Miejskich.
Organizacje zgrupowane wokół PRM zrzeszają w większości bezpartyjnych aktywistów lokalnych i ekspertów w dziedzinach takich jak architektura, planowanie czy transport. – Jesteśmy ideowi, ale nie ideologiczni – deklaruje Maciej Wudarski z poznańskiego Prawa do Miasta. – Jesteśmy alternatywą dla duopolu PiS-PO. Alternatywą dla ekstremistów spod znaku KNP i Ruchu Narodowego. Zmianą pokoleniową – dodaje Jan Śpiewak z Miasto Jest Nasze.
Porozumienie to efekt narastającego rozczarowania wieloletnimi rządami prezydentów i ich ekip, a jednocześnie rosnącej siły i wiedzy lokalnych stowarzyszeń i grup, które walczą o lepsze miasto, ale nie uczestniczą jeszcze w sprawowaniu władzy – informują twórcy PRM.
Ewa Lieder z organizacji Gdańsk Obywatelski przekonuje: – Samorząd miejski zamienił się w miejsce pracy i szczebel w karierze zawodowych polityków, skupionych wokół partii albo odwiecznych prezydentów”. – Są oni coraz bardziej oderwani od rzeczywistości, interesuje ich przede wszystkim umacnianie i utrzymywanie władzy – dodaje Joanna Scheuring-Wielgus z toruńskiego Czasu Mieszkańców.
Działacze z sześciu polskich miast zdiagnozowali trzy główne choroby polskich miast. Są to chaos w dziedzinach rozwoju i modernizacji miast, oderwanie lokalnych władz i polityków od problemów mieszkańców oraz to, że rozwój miast blokują niekorzystne rozwiązania prawne, instytucjonalne, utrwalone polityki i praktyki sądowe, a także niesprawiedliwy podział środków.