– Trzeba to nagłośnić. To skrajna nieodpowiedzialność – mówił w rozmowie z portalem polsatnews.pl Przemysław Matczak, prezes WOPR w Lubieniawicach (woj. lubuskie), publikując przy tym zdjęcia z akcji ratowania pijanych mężczyzn. Wyjaśnił, że koszt akcji ratunkowej i poszukiwawczej wynosi od 3 do 10 tys. zł. Prezes zapowiedział też odzyskanie kosztów akcji.
– My pełnimy tę funkcję społecznie. Ludzie nie ponoszą odpowiedzialności, śmieją nam się w twarz. Kierujemy pismo do panów o zwrot kosztów. Jeżeli są niereformowalni i nie zastosują się, skierujemy sprawę do sądu. Z tym, że w sądzie będziemy domagać się wyższej kwoty – zapowiedział w rozmowie z polsatnews.pl Przemysław Matczak, prezes WOPR w Lubniewicach.
Matczak dodaje, że chce nagłaśniać takie sprawy aby uświadamiać ludzi do czego może doprowadzić "skrajna nieodpowiedzialność".
Kompletnie pijani weszli do wody
W studiu Telewizji Republika wiceprezes Zarządu Głównego WOPR Paweł Błasiak tłumaczył, jak często alkohol towarzyszy straszliwym wydarzeniom.
– Upatrujemy problemu w braku podstawowej nauki pływania i nauczania szacunku do wody. Jest dużo możliwości przygotowywania. Basen to jednak zupełnie co innego. Jeśli dochodzi do kąpieli w morzu, często brakuje dna – rozpoczął gość.
– W tym roku woda w morzu, jeziorach i rzekach jest ciepła. Im wyższa temperatura, więcej też jest ofiar. Jeśli wójtowie zaczną organizować kąpieliska, będzie znacznie bezpieczniej. Przytłaczająca większość utonięć miała miejsce w niestrzeżonych obszarach – wskazywał statystyki.
– Przecenienie swoich możliwości jest najczęstszym powodem utonięć. Jeśli do tego wszystkiego dochodzi alkohol, co za tym idzie większe poczucie odwagi, mamy niemal gotową tragedię – tłumaczył.
– Kiedyś ratownik kojarzył się z kąpielówkami i gwizdkiem. Obecnie jesteśmy w posiadaniu specjalistycznego sprzętu. tj. motorówki z platformami czy przystosowane do niesienia pomocy kajaki – wymieniał. Podkreślił również, że na każdym kąpielisku musi być zasobnik z liną, specjalna apteczka i motorówka.