- Związki Donalda Tuska z tą sprawą są oczywiste. Po pierwsze, był premierem, a co za tym idzie był szefem państwa polskiego, czyli odpowiadał między innymi za urzędników, których opinia publiczna może oglądać na posiedzeniach komisji śledczej - powiedziała Małgorzata Wasserman (szefowa komisji śledczej ds. Amber Gold) w rozmowie z TVP Info.
Wasserman odniosła się do wtorkowego przesłuchania przez komisję urzędników Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego. Powiedziała: – Dzisiaj świadek mówił o tym, że o Amber Gold rozmawiali niemalże codziennie, bo on przekazywał informacje, prasówkę, nie trzeba było specjalnie szefa o tym informować. On miał na myśli, jak żeśmy dopytywali, jednego, drugiego szefa, jak i zastępcę – mówiła Wassermann. I dodała, że "nie mogę wyjść z podziwu, dlaczego żaden z tych organów po prostu nie poprosił pan premiera o spotkanie, nie powiedział: „Panie premierze w państwie polskim rośnie potężna piramida i to jest nie tylko ogromny problem tych pojedynczych osób, które wpłacają pieniądze i mogą je stracić” .
Dalej: - Przecież w KNF wyraźnie się mówi na pewnym etapie o tym, że jeżeli ta firma upadnie, to może dojść do zachwiania rynku finansowego i może dojść do utraty reputacji przez szereg banków, które współpracują z KNF, a to już będzie naprawdę odczuwalne w skutkach ".
Według niej "jest pytanie, co spowodowało, że nikt nie zdecydował się na to, aby się tą wiedzą podzielić". "Co spowodowało, że ABW sama od siebie - abstrahując od tego, ile podmiotów ją powinno zawiadomić - ale sama od siebie w żaden sposób nie zadziała. A może zadziałała, tylko jeszcze tego nie odkryliśmy, i pytanie z kim się podzieliła swoją wiedzą" - podkreśliła Wassermann.