40-letni mieszkaniec Zielonej Góry chciał skoczyć pod pociąg. Zamierzał zrobić to z wiaduktu. Mężczyznę uratowali zaalarmowani policjanci. Funkcjonariusze udostępnili nagranie z dramatycznej akcji w Zielonej Górze.
Policję zaalarmowała partnerka niedoszłego samobójcy. We wtorek przed południem dyżurny w Zielonej Górze dostał informację o mężczyźnie, który prawdopodobnie zamierza się zabić, skacząc z wiaduktu przy przy ulicy Zjednoczenia. Skierowano tam najbliższy patrol policji.
Gdy dojechali do wiaduktu, zobaczyli mężczyznę siedzącego na barierce wiaduktu nogami na zewnątrz, odwróconego plecami do ulicy - relacjonuje podinsp. Małgorzata Stanisławska.
Jeden z policjantów odwrócił uwagę desperata. Zaczął rozmawiać z mężczyzną, a w tym czasie drugi funkcjonariusz przeszedł niezauważony przez barierki i zaskoczył niedoszłego samobójcę, ściągając go z poręczy. Policjanci odjechali z wiaduktu, żeby nie blokować drogi i wezwali karetkę. Mężczyzna był nietrzeźwy, został odwieziony do izby wytrzeźwień.
Desperatem okazał się 40-letni mieszkaniec Zielonej Góry. Tłumaczył swoje zachowanie kłopotami rodzinnymi i oświadczył, że czekał na nadjeżdżający pociąg - poinformowała podinsp. Stanisławska.