37-letni mieszkaniec Piaseczna zmarł na serce, gdy próbował dostać się taksówką do szpitala. Wcześniej mężczyzna zadzwonił na pogotowie, jednak dyspozytor medyczny nie podjął decyzji o wysłaniu karetki.
Sprawę opisał „Super Express”. Jak poinformowała gazeta do zdarzenia doszło 10 listopada w Piasecznie. 37-latek źle się poczuł i zadzwonił pod numer alarmowy. „SE” nieoficjalnie dowiedział się, że mężczyzna uskarżał się na problemy z sercem.
Dyspozytor po wysłuchaniu mężczyzny podjął decyzję, że nie wyśle karetki. Wobec tego 37-latek postanowił na własną rękę dotrzeć do szpitala. Razem z mężczyzną jechała jego matka. Po drodze stan 37-latka pogorszył się na tyle, że stracił przytomność.
Pomimo podjętej akcji reanimacyjnej i zaangażowania straży pożarnej oraz śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, mężczyzny nie udało się uratować.
Dyspozytornię w Piasecznie nadzoruje wojewoda mazowiecki. Rzeczniczka wojewody Ewa Filipowicz przyznała, że faktycznie nie wysłano karetki do 37-latka. „Podczas prowadzenia wywiadu medycznego przez dyspozytora medycznego, osoba zgłaszająca nie sygnalizowała objawów mogących wskazywać na stan zagrożenia zdrowia u pacjenta” – powiedziała „Super Expressowi” rzeczniczka.