Sztab w szoku, Tusk na marginesie. Trzaskowskiemu pali się grunt!

Wbrew narracji liberalnych mediów, kampania Rafała Trzaskowskiego nie jest marszem po prezydenturę, ale desperacką próbą przetrwania. Jak wynika z tekstu „Newsweeka”, który raczej nie jest bastionem krytyki Koalicji Obywatelskiej, kandydat PO rozczarowuje, a jego sztab przypomina dryfującą łajbę. Nie ma programu, nie ma przekazu, nie ma nawet entuzjazmu – jest za to strach przed porażką i niemiecka troska o polską prezydenturę.
Z mediów przeciwnych obozowi patriotycznemu można dziś wyczytać więcej prawdy o stanie kampanii Rafała Trzaskowskiego niż z jakiegokolwiek sondażu. Te ostatnie, powielane jak mantra, mają coraz mniej wspólnego z rzeczywistością – stają się narzędziem propagandy, podobnie jak billboardy czy polityczne gadżety.
Newsweek zamiast sztabu? Alarm w liberalnym obozie
Niemiecko-szwajcarski tygodnik „Newsweek Polska” w artykule „Budzik tyka”, sygnalizuje, że sytuacja w Platformie Obywatelskiej jest dramatyczna. Brakuje wiary w zwycięstwo kandydata i samego pomysłu na to, aby kampania przestała być nudna, a chwilami obciachowa. Gołym okiem widać, że w obozie Trzaskowskiego realnie liczą się z przegraną i nie mają pomysłu. Stąd zapewne tytuł artykułu, który miałby obudzić decydentów oraz samego kandydata.
- Wiele osób w PO uważa, że kampania Trzaskowskiego jest nudna i zaczyna przypominać tę, która poprzedziła klęskę wyborczą Bronisława Komorowskiego w 2015 roku, kiedy kandydat był przedstawiany jako gwarant zgody i bezpieczeństwa
– czytamy w tygodniku.
PO znów próbuje sprzedać Polakom bezbarwność jako stabilność. Tymczasem nawet własne zaplecze ma tego dość. Taki jest przekaz artykułu w tygodniku, który wyznawcy traktują jak przekaz z Niemiec.
Trzaskowski nie walczy – Trzaskowski kroczy
Problemem nie jest wyłącznie otoczenie Trzaskowskiego, ale on sam. Kandydat, który w 2020 roku wyratował Platformę Obywatelską z kompromitacji, dziś nie wzbudza żadnego entuzjazmu. „Newsweek” nie owija w bawełnę i cytuje ludzi, którzy są w ta kampanię zaangażowani.
- Patrzę na tę kampanię Rafała, i nóż mi się w kieszeni otwiera. Spotyka się z ludźmi – i dobrze. Ale nie ma myśli, przekazu. Jemu brakuje drive’u
– mówi anonimowy polityk PO.
Zabrakło nie tylko drive’u. Brakuje programu, brakuje pomysłu, brakuje autentyczności. Sztabowcy zdają sobie z tego sprawę, ale nie mają czym tego braku zasypać. Pojawiają się desperackie próby zaklinania rzeczywistości i przyklejania Trzaskowskiemu cech, których ten nie posiada.
- Donald Tusk trzyma nad kampanią Trzaskowskiego parasol ochronny, ale kandydat PO pod tym parasolem raczej dostojnie kroczy, a nie ostro walczy z kontrkandydatem Nawrockim
– zauważa tygodnik, określanych przez niektórych mianem "niemieckiego głosu w polskim domu".
Tusk – polityczny trędowaty
Choć Donald Tusk formalnie wspiera Trzaskowskiego, to jego obecność jest kulą u nogi kandydata. Obóz rządzący ma świadomość, że społeczeństwo kojarzy Tuska z drożyzną, stagnacją i paraliżem decyzyjnym. Dlatego w PO mówi się dziś wprost, że Tusko może tylko zaszkodzić i z każdym tygodniem będzie tylko gorzej.
- Sztab Trzaskowskiego nie bardzo chce, aby premier angażował się w kampanię
– pisze „Newsweek”.
Oto sytuacja groteskowa: kandydat opozycji nie chce wsparcia własnego premiera, bo wie, że to pogłębi kryzys wizerunkowy. To najlepsza ocena kilkunastu miesięcy rządów Donalda Tuska - brak sukcesów, doprowadzenie Polaków do biedy, a kraju do stagnacji gospodarczej.
Bez kobiet, bez młodych, bez programu
PO długo żyła w iluzji, że Trzaskowski to kandydat pokolenia młodych i kobiet. Jednak nawet ten mit zaczyna się rozpadać. Nie ma mobilizacji, nie ma zaangażowania – są tylko puste hasła.
- Na razie jest kłopot z mobilizacją kobiecego elektoratu, a także młodych wyborców
– przyznaje „Newsweek”.
Czym kusi dziś Trzaskowski? Niczym. Nie ma nawet programu gospodarczego, a to dlatego, że... nie planuje mieć. „Newsweek” odkrywa brutalną prawdę o kampanii kandydata PO.
- Nie powstanie żaden wielki dokument programowy – zdaniem sztabowców nie ma to sensu
- napisał.
Brak programu w czasie kryzysu gospodarczego to nie przeoczenie. To świadoma decyzja – oparta na przekonaniu, że wyborca da się oszukać samym „wizerunkiem”.
Platforma walczy nie o Polskę, lecz o strefę wpływów
Trzaskowski nie jest kandydatem na prezydenta Polski – jest kandydatem systemu. A może nawet bardziej – kandydatem niemieckiego interesu w Polsce. Skoro tygodnik należący do niemiecko-szwajcarskiego koncernu Axel Springer bije na alarm, to znaczy, że stawka jest większa niż tylko los Platformy.
Tygodnik wygląda jak polityczny komunikat: „Ratujcie Trzaskowskiego, bo przegramy wpływy w Polsce”. W tej walce nie chodzi o ludzi, ich dobrobyt, suwerenność kraju – ale o zachowanie status quo w Europie, w której Berlin odgrywa rolę imperatora, a Warszawa ma być tylko prowincją.
Fałszywa jedność, realna panika
Podczas gdy media wspierające PO próbują wmówić społeczeństwu, że obóz patriotyczny jest podzielony, sami mają problem z jednością. To Platforma jest dziś podzielona – między tych, którzy jeszcze wierzą w zwycięstwo, a tych, którzy już planują, jak po przegranej wycofać się z twarzą.
Trzaskowski nie ma poparcia społeczeństwa, nie ma autentycznego zaplecza i nie ma pomysłu na prezydenturę. Władza, która dziś odwraca się od ludzi, nie będzie miała jutro ich głosów.
Na tą chwilę Trzaskowski ma sondaże, ale ludzie już w nie nie wierzą.
Źródło: Republika, Newsweek
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X