Politycy w mundurach. Szkolenie Tuska dzieli rząd i obnaża intencje

Zapowiedź premiera o przeszkoleniu wojskowym dla obywateli i członków rządu odsłania więcej niż tylko gotowość do obrony kraju. To test politycznej odwagi, wizerunku i dyscypliny dla członków jego rządu.
Premier Donald Tusk ogłosił niedawno inicjatywę szkoleń wojskowych dla dorosłych Polaków. Choć program ma być dobrowolny, objąć ma także ministrów i urzędników państwowych. Ruch ten. choć osadzony w kontekście geopolitycznych napięć, wywołał falę politycznych deklaracji, przemilczeń i gestów, które wiele mówią o kondycji członków "koalicji 13 grudnia".
Szkolenie obowiązkowe z patriotyzmu?
Podczas jednej z marcowych wypowiedzi Donald Tusk zapowiedział, że jego rząd przygotowuje „na wielką skalę szkolenia każdego dorosłego mężczyzny w Polsce”, z zaznaczeniem, że nie będzie to forma powrotu do obowiązkowej służby wojskowej. Premier podkreślił, że inicjatywa będzie miała charakter otwarty również dla polityków i urzędników państwowych.
W odpowiedzi na te zapowiedzi dziennikarze zaczęli podpytywać polityków, aby dowiedzieć się, kto z członków rządu Tuska rzeczywiście zamierza stanąć w szeregu.
Gotowi na rozkaz: Sikorski, Gawkowski, Nitras
Najbardziej zdecydowanie odpowiedzieli ci, którzy polityczne deklaracje chętnie przekuwają w medialne obrazy. Radosław Sikorski, były korespondent wojenny w Afganistanie, zadeklarował, że chciałby „przypomnieć sobie podstawy wojskowego fachu”.
Krzysztof Gawkowski, wicepremier i minister cyfryzacji, wyraził nie tylko gotowość, ale i ambicję uczestnictwa w szkoleniach.
- Chciałby być w pierwszej grupie -
poinformowało jego ministerstwo.
Równie szybka i jednoznaczna była deklaracja Tomasza Siemoniaka z MSWiA, który znany jest z wcześniejszych doświadczeń w resorcie obrony.
Do grona „zmotywowanych” dołączyli też: Andrzej Domański (finanse), Paulina Hennig-Kloska (klimat i środowisko) oraz Sławomir Nitras (sport i turystyka), który - jak poinformowało biuro prasowe - będzie „zachęcał do szkolenia również pozostałych członków kierownictwa”.
Z karabinem na zdjęciu, z ciszą w mailu
Nie wszyscy jednak reagowali równie ochoczo. Część resortów - w tym m.in. Kancelaria Premiera i Ministerstwo Obrony Narodowej - unikała odpowiedzi na pytania dziennikarzy. Milczenie Władysława Kosiniaka-Kamysza, szefa MON, może dziwić, zwłaszcza że to jego resort odpowiada za program „Trenuj z wojskiem”, który ma być jednym z filarów zapowiadanych działań.
Inni ministrowie z kolei komunikują się... obrazem. Katarzyna Kotula, ministra ds. równości, zamieściła w mediach społecznościowych zdjęcie z karabinem snajperskim. Formalnej deklaracji jednak nie złożyła.
Z kolei Ministerstwo Aktywów Państwowych odpowiedziało wymijająco.
- Trudno jest oszacować, ile osób z ministerstwa zgłosi się na szkolenie. Będzie to możliwe w momencie uruchomienia zapisów
- napisał resort.
Resort przemysłu również wstrzymał się z odpowiedzią, tłumacząc brak szczegółowych regulacji.
Poligon wewnętrzny. Ministrowie szkolą się wzajemnie?
W niektórych resortach zapowiedzi premiera uruchomiły coś więcej niż tylko deklaracje. Radosław Sikorski miał zgłosić inicjatywę, aby całe kierownictwo MSZ przystąpiło do szkolenia. Podobne sygnały nadeszły z Ministerstwa Sportu.
Resort rolnictwa przedstawił gotowość sekretarzy stanu Stefana Krajewskiego, Michała Kołodziejczaka i Jacka Czerniaka, a także podsekretarza stanu Adama Nowaka. Z kolei przedstawiciele Ministerstwa Klimatu i Środowiska poinformowali, że „wiceministrowie oraz kadra kierownicza resortu wezmą udział w szkoleniach”.
W MSWiA udział zadeklarowali również wiceministrowie.
Rzecznik resortu Jacek Dobrzyński zaznaczył, że także on sam wybiera się na przeszkolenie.
- Jak będzie trzeba walczyć o ojczyznę, to ja od tego obowiązku uchylał się nie będę
- powiedział w rozmowie z Business Insider.
Zamiast konkluzji: pytanie otwarte
Szkolenia wojskowe wśród ministrów mogą być czymś więcej niż polityczną ciekawostką. W obliczu wojny w Ukrainie, napięć w NATO i rosnących kosztów geopolitycznej pasywności — symboliczna obecność w mundurze przestaje być tylko kwestią gestu.
Czy jednak deklaracje polityków przerodzą się w realne zaangażowanie? Czy gotowość do przeszkolenia nie stanie się kolejnym elementem PR-owego wyścigu? A może — paradoksalnie — w tym symbolu jest siła, której brakowało dotąd w kontaktach elit z obywatelami?
Czas pokaże. I to szybciej, niż się wydaje.
Źródło: Republika, Business Insider
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X