Wotum zaufania dla rządu Tuska pod warunkiem zmiany premiera

W przeddzień sejmowego głosowania nad wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska, Polskie Stronnictwo Ludowe ujawnia polityczne żądania, które mogą wstrząsnąć fundamentami koalicji. Według nieoficjalnych informacji ludowcy domagają się zmiany na stanowisku premiera. W zamian gotowi są poprzeć gabinet w głosowaniu.
PSL: poprzemy, ale chcemy nowego premiera
Na kilkanaście godzin przed kluczowym głosowaniem polityczna rozgrywka wokół poparcia dla rządu Donalda Tuska trwa w najlepsze. Jak donosi portal Interia, Polskie Stronnictwo Ludowe miało już zadeklarować chęć poparcia, ale nie bezwarunkowo.
PSL ma oczekiwać zmiany premiera - tak twierdzi w rozmowie z dziennikarzem osoba z władz ludowców.
- Zmiana premiera to zmiana strategii, zmiana sposobu pracy rządu, większe partnerstwo i mniejsze poddaństwo, mniej konfliktów, więcej wsłuchiwania się w siebie nawzajem i dawania sobie przestrzeni do działania
- tłumaczy źródło.
Sygnały o rosnącym napięciu wśród koalicjantów pojawiły się już wcześniej, ale teraz przybrały formę klarownego politycznego ultimatum. Ludowcy czują, że po przegranej Rafała Trzaskowskiego mają przewagę, której nie chcą zmarnować.
Sawicki i Kamiński głosem frustracji ludowców
Wewnętrzne niezadowolenie w PSL nie jest nowe, teraz jednak uzyskuje partyjną legitymizację. Jak mówi jeden z polityków ugrupowania w rozmowie z portalem, partyjne doły bardziej identyfikują się ze stanowiskiem Marka Sawickiego, niż Władysława Kosiniaka-Kamysza.
- To, co mówi Michał, ale przede wszystkim to, co mówi Marek, to jest to, o czym w PSL wszyscy mówią i myślą
- twierdzi źródło portalu.
Chodzi o wypowiedzi tych polityków, którzy wprost wyrażali rozczarowanie stylem przywództwa Donalda Tuska. W opinii kierownictwa PSL to głosy reprezentatywne, a nie jedynie pojedyncze zgrzyty.
- Parafrazując ostatnie zdanie z konferencji Władka i marszałka Zgorzelskiego: będziemy próbowali wykorzystać tę sytuację
- zapowiada polityk PSL, nawiązując do zeszłotygodniowej deklaracji, w której wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz otrzymał partyjny mandat do renegocjacji umowy koalicyjnej.
Teka premiera za lojalność? PSL gra va banque
Jak wynika z relacji Interii, partia Kosiniaka-Kamysza czuje moment osłabienia lidera PO. Sygnałem ostrzegawczym dla ludowców były już wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich - koalicja rządząca uzyskała zaledwie 40 proc. głosów. Druga tura, zakończona porażką Rafała Trzaskowskiego, utwierdziła ich w przekonaniu, że czas na ruch.
- Ten wstrząs był bardzo potrzebny tej koalicji. Tylko, żeby wyciągnąć z niego właściwe wnioski i być wiarygodnym dla Polaków. Niestety już sam ten początek, czyli niby przyspieszamy, ale przegląd rządu robimy dopiero w lipcu, jest nielogiczny. Jeżeli działamy, to działajmy, a nie odkładamy wszystko na później
- komentuje polityk z kierownictwa PSL.
To nie tylko przytyk do premiera, ale jasna sugestia, że Tusk nie spełnia już roli skutecznego lidera. Ludowcy chcą bardziej partnerskiego modelu władzy – z mniejszą dominacją Platformy i większym wpływem ugrupowań koalicyjnych.
Czy Tusk odda ster?
Gra toczy się o wiele więcej niż tylko wotum zaufania. PSL chce nie tylko nowej strategii, ale też realnej zmiany na szczycie władzy. Czy Donald Tusk zdecyduje się oddać tekę premiera? Środowe głosowanie może być jedynie początkiem nowego rozdania, które zdeterminuje losy tej kadencji. Dla PSL to próba wejścia do pierwszego szeregu. Dla Tuska - to jest gra o wszystko.
Źródło: Republika, Interia
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
esteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X