NASZ NEWS: Czarna mgła TVN24 – facebookowy atak na Karola Nawrockiego

Portal Telewizji Republika dotarł do kolejnych kontrowersyjnych kampanii w Meta Ads. Wczoraj, 28 maja 2025 r., stacja TVN24 uruchomiła w ekosystemie Meta (Facebook i Instagram) dwie reklamy polityczne skierowane przeciwko obywatelskiemu kandydatowi popieranemu przez Prawo i Sprawiedliwość, Karolowi Nawrockiemu. Z pozoru to zwykłe „sponsorowane posty z pytaniami dziennikarskimi”, w rzeczywistości – pokazowy przykład czarnego PR-u, w którym sugestia zastępuje argument, a graficzne „efekty specjalne” mają wywołać u odbiorcy pożądane emocje, zanim ten w ogóle kliknie link.

Czerwony filtr strachu, czyli jak obraz buduje narrację
Zacznijmy od detali graficznych, bo to one najmocniej pracują na skojarzenia. W obu kreacjach widzimy silnie przycięty portret mężczyzny, przefiltrowany do prawie monochromatycznej szarości i niemal całkowicie pozbawiony tła. Na tę zimną paletę nałożono grubą smugę karminowej czerwieni rozpływającą się niczym plama światła z ciemni fotograficznej, lecz w praktyce przywodzącą na myśl alarm, zagrożenie albo… winę. Nie jest istotne, kogo dokładnie przedstawia zdjęcie – zresztą kadr jest tak wąski, że pozostaje anonimowy. Ważne, że zestawienie czerni, szarości i czerwieni od lat stanowi klasyczny kod wizualny dla „afery” oraz „niebezpiecznego sekretu”.
Kłuje również w oczy brak kontry kolorystycznej: nie ma złagodzenia tonów, nie pojawia się nic, co mogłoby wizualnie zniuansować przekaz. W efekcie widz dostaje w twarz jednoznaczną sugestię: tu czai się coś brudnego, niepokojącego, wymagającego natychmiastowego wyjaśnienia. Zanim przeczytamy choćby jedno zdanie tekstu, podprogowa diagnoza została postawiona.
Od niby-pytania do oskarżenia: semantyka nagłówka
Po warstwie obrazu przychodzi warstwa słów. Nagłówek w obu egzemplarzach brzmi identycznie: „Niejasna przeszłość kandydata i związane z nią liczne wątpliwości. Oto wszystkie pytania wokół Karola Nawrockiego.” To z pozoru niewinna konstrukcja – przecież „tylko pytamy”. W rzeczywistości mamy do czynienia z retoryką insynuacji: najpierw stwierdzenie („niejasna przeszłość”), zaraz potem wzmocnienie („liczne wątpliwości”), a na koniec zapowiedź rzekomej listy „wszystkich pytań”. Mechanizm jest prosty: widz, który nie zna szczegółów biografii Nawrockiego, zostaje błyskawicznie utwierdzony w przekonaniu, że gdzieś muszą istnieć poważne braki, luki albo kompromitujące epizody – bo przecież inaczej redakcja nie pompowałaby płatnej dystrybucji materiału.
Nie sposób też nie zauważyć, że w nagłówku nie pada żaden fakt ani konkret. Nie ma dat, nazwisk, dokumentów, cytatów. Jest wyłącznie metastwierdzenie o problemie, który ponoć dopiero za chwilę zostanie wyłożony. Tak buduje się clickbait polityczny: na niedopowiedzeniu, które ma generować emocjonalny impuls, nie zaś racjonalną ciekawość.
Kilkaset złotych na domysły w 14 godzin – kulisy biblioteki reklam Meta
Spójrzmy teraz na twarde dane, które sama Meta publikuje w bibliotekach przejrzystości. Obie reklamy zostały opatrzone zielonym statusem „aktywna”, a sekcja „Rozpoczęto wyświetlanie” wskazuje maj 2025. Dokładna data zamieszczenia to 28 maja, a łączny czas aktywności w chwili wykonywania zrzutu – 14 godzin. To oznacza, że kampania zaczęła się dosłownie wczoraj i już zdążyła dotrzeć do tysięcy użytkowników.
Pierwsza kreacja (identyfikator biblioteki: 994149085867455) została przewidziana dla grupy odbiorców przekraczającej milion osób. Szacunkowy budżet dzienny, jak podaje Meta, mieści się w przedziale 100–199 zł. Po zaledwie kilkunastu godzinach zobaczyło ją od 15 do 20 tys. internautów. Druga, uboższa wersja (ID: 675270498744905) celuje w mniejszy segment 10–50 tys. użytkowników, deklaruje dzienny budżet poniżej 100 zł i w tym samym czasie zebrała między 1 a 2 tys. wyświetleń. Oba wpisy mają identyczny tekst, identyczną grafikę i identyczną deklarację sponsora: „TVN24 – opłacone przez TVN24”.
W teorii to mało spektakularne kwoty. W praktyce – przy dobrze dobranych parametrach targetowania – są wystarczające, by w ciągu kilkudziesięciu godzin zaszczepić w bańce informacyjnej wyraźny trop: „Karol Nawrocki = problemy z przeszłością”. Tym bardziej że reklamy są powielane równolegle na Facebooku i Instagramie, co zwiększa częstotliwość styku użytkowników z przekazem.
Propaganda w przebraniu newsa – etyczny parawan sponsora
Kluczowy paradoks polega na tym, że TVN24 występuje tu jednocześnie jako medium informacyjne i jako strona zaangażowana, która płaci za wypromowanie określonej narracji. Formalnie wszystko jest w porządku: platforma wymaga oznaczenia „Sponsorowane”, zaś przepisy unijne – informacji o płatniku. Jednak dla przeciętnego odbiorcy baneru liczy się mniej to, kto wyłożył pieniądze, a bardziej autorytet marki, która firmuje materiał.
Stacja informacyjna, powinna – przynajmniej w teorii – zachowywać dziennikarską bezstronność. Gdy jednak decyduje się wydać pieniądze, by poszerzyć zasięg własnych sugestii obliczonych na podważenie reputacji konkretnego kandydata, wchodzi w rolę gracza politycznego. To nie jest już neutralne „relacjonowanie faktów” – to aktywne kształtowanie obrazu rzeczywistości. Na tym właśnie polega skandaliczność sytuacji: widz nie jest informowany, że zapowiadany materiał publicystyczny może w ogóle nie zawierać nowych danych, lecz jedynie podbijać insynuacje.
Co więcej, sponsorowanie własnych treści w sieci społecznościowej omija tradycyjny filtr krytyki redakcyjnej. Artykuł na portalu można komentować, recenzować, cytować i punktować za ewentualne błędy. Reklama w feedzie, zwłaszcza mobilnym, żyje sekundy – pojawia się, wzbudza odruchowy niepokój, znika w odmętach scrolla, a jej osad zostaje w pamięci.
Te reklamy to przykład desperacji ze strony mainstreamowych mediów. Publikowanie na 2 dni przed ciszą wyborczą komunikatów jednoznacznie uderzających w jednego z kandydatów i dodawanie im zasięgów sponsorowanych wpisuje się w prowadzenie kampanii negatywnej. Wszystko to przykryte pod płaszczykiem "krytyki prasowej" - komentuje ekspert. ds komunikacji strategicznej Piotr Okulski.
Sprawdzona recepta na czarny PR – dlaczego to zabrzmi głośno?
Jeśli spojrzeć szerzej, mamy do czynienia z klasycznym, wieloetapowym schematem negatywnej kampanii. Etap pierwszy to rzucona podprogowo wątpliwość („niejasna przeszłość”), etap drugi – napędzanie zasięgu płatną dystrybucją, etap trzeci – lawina wzmianek w mediach społecznościowych i portalach, które powołają się na „pytania zgłaszane w sieci”, a w konsekwencji etap czwarty – odpowiedzi sztabu wyborczego, które, czy się chce czy nie, utrwalą słowa-klucze „Nawrocki” i „wątpliwości” w jednym zdaniu.
W ten sposób powstaje medialna laurka odwrócona: im więcej dementi, tym silniejsze skojarzenie z problemem. TVN24 może później umyć ręce, mówiąc „my tylko pytamy”. Ale to „tylko” już wykonało swoją pracę: spiąć w jedno zdanie nazwisko kandydata i flagi ostrzegawcze.
Jednocześnie stacja rytualnie zasłania się hasłem „interesu publicznego”, choć jedyną konkretną liczbą, którą znajdziemy w nagłówku, jest właśnie koszt własnej reklamy. Nigdzie nie podano choćby jednego dokumentu, aktu prawnego czy archiwalnego wycinka prasy. Wszystkie „liczne wątpliwości” pozostają w sferze mgły, tej samej czerwonej mgły, która dominuje na grafice.
Źródło: Analiza Portalu TV Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Polecamy Aplikację Radia Republika
Wiadomości
Najnowsze

W tym roku upływa 25 lat od pierwszych powszechnych wyborów prezydenckich w III RP

Piast Gliwice zaprezentował jubileuszowe logo na 80-lecie klubu

Szantaż, 20 milionów euro i nagrania w restauracji. Spór Lewandowskiego i Kucharskiego wchodzi w decydującą fazę
