Ograniczenia z powodu pandemii zarządzone w Moskwie nie naruszają praw obywateli - uważa moskiewskie merostwo. Władze rosyjskiej stolicy odpowiedziały w ten sposób na pozew złożony przez opozycjonistów, którzy zaskarżyli działający w Moskwie system przepustek.
Celem wprowadzonych ograniczeń - argumentuje merostwo - jest ochrona pozostałych obywateli, jako że restrykcje mają za zadanie ograniczyć rozprzestrzenienie się koronawirusa. Władze zapewniły też, że "technicznie niemożliwy" jest dostęp osób trzecich do danych, które obywatele muszą przekazać merostwu, by otrzymać elektroniczny kod służący jako przepustka do przemieszczania się po mieście. Sam kod, który jest kombinacją liter i cyfr, nie zawiera żadnych z tych danych - głosi dokument.
Zbiorowy pozew przeciwko merostwu złożyła na początku marca grupa zwolenników opozycyjnego polityka Dmitrija Gudkowa, w której są także radni lokalni z Moskwy. Autorzy pozwu wnioskują o unieważnienie dekretu Sobianina z 29 marca, w którym mer zobowiązał wszystkich mieszkańców do przestrzegania wymogów samoizolacji.
"Żadna z ustaw Federacji Rosyjskiej nie daje szefowi podmiotu Federacji Rosyjskiej pełnomocnictw do ograniczania jakichkolwiek praw konstytucyjnych w tym trybie" - zauważyli opozycjoniści. Odwołując się do tej samej ustawy, o której wspomniało w swojej odpowiedzi merostwo, aktywiści wskazali, że podstawą do wprowadzania ograniczeń są zalecenia lekarzy sanitarnych, a takich zaleceń w tym czasie nie było.
Sobianin stał się w ostatnich tygodniach jednym z głównych urzędników odpowiedzialnych za walkę z pandemią koronawirusa. Mer zarządził ograniczenia w Moskwie, gdzie zakażeń jest najwięcej, ale wzywa też do rozszerzenia restrykcji na pozostałe regiony Rosji.
Proponowane rozwiązania techniczne stosowane do monitorowania osób zakażonych koronawirusem często budzą wątpliwości dotyczące zakresu, ochrony i bezpieczeństwa przekazywanych władzom danych o obywatelach.