Przejdź do treści
Republika O godzinie 12:00 na antenie Republiki transmisja wystąpienia papieża Leona XIV - odmówienie modlitwy Regina Caeli
10:38 Sondaż: na tydzień przed wyborami Rafał Trzaskowski ma 30 procent poparcia, a Karol Nawrocki - 25 procent
09:21 Watykan: około 150 tysięcy osób oczekiwanych jest w niedzielę na pierwszej południowej modlitwie z papieżem Leonem XIV, trzy dni po jego wyborze
07:30 USA: Donald Trump ogłosił "totalny reset" w rozmowach z Chinami na temat ceł
CPAC Polska 2025! Największe wydarzenie konserwatywne w Polsce! 26-27 Maj 2025 - Rzeszów-Jasionka. Bilety można kupić już dziś na stronie: https://cpacpolska.pl/
Wydarzenie Środowiska patriotyczne z Ostródy organizują 9-11 maja IV Patriotyczny Piknik "W obronie krzyża stanę”. Miejscem wydarzenia jest salezjański ośrodek w Ostródzie Kaczorach, a udział wezmą m.in. Sławomir Cenckiewicz, Przemysław Czarnek i Andrzej Śliwka
Spotkanie Protest przeciwko bezprawiu i nielegalnej imigracji - 11 maja godz. 16:00 - Urząd Wojewódzki przy Pomniku Józefa Piłsudskiego, Katowice
Spotkanie Klub "Gazety Polskiej" Gdańsk II i Banino zapraszają na spotkanie z prof. Andrzejem Nowakiem pt."Tysiąc lat i co dalej? Polska historia i współczesne wyzwania", 12 maja (poniedziałek), g. 18, Sala Akwen, ul. Wały Piastowskie 24, Gdańsk
Spotkanie Klub „Gazety Polskiej” Lębork zaprasza na koncert barda Strefy Wolnego Słowa Pawłem Piekarczykiem, 12 maja (poniedziałek), g. 17.00, ul. Krzywoustego 1, świetlica, były budynek ABB, Lębork
Spotkanie Mateusz Morawiecki, Waldemar Buda, Michał Dworczyk, Piotr Müller zapraszają we wtorek, 13 maja, o godz. 18, do Miejskiego Centrum Kultury w Bełchatowie (pl. Narutowicza 1A) na "Konwencję prawdziwego Rafała Trzaskowskiego"
Spotkanie Klub „Gazety Polskiej” Rawa Mazowiecka II zaprasza na spotkanie z dziennikarzem śledczym TV Republika Piotrem Nisztorem, 13 maja (wtorek), g. 17.30, Miejski Dom Kultury im. Danuty Siedzikówny "Inki", ul. Krakowska 6C, Rawa Mazowiecka
Wydarzenie Klub „Gazety Polskiej” Częstochowa zaprasza na spotkanie otwarte z dziennikarzem TV Republika Karolem Gnatem, 15 maja (czwartek), g. 18, Aula Tygodnika „Niedziela” ul. 3 maja 12, Częstochowa
Spotkanie Klub „Gazety Polskiej” w Ciechocinku zaprasza na spotkanie z redaktorem Tomaszem Sakiewiczem oraz Pawłem Piekarczykiem 15 maja o godz. 18.00 w Restauracji Teatralna (ulica Mikołaja Kopernika 2, Ciechocinek)
Spotkanie Klub "Gazety Polskiej" Kielce-Centrum zaprasza na spotkanie otwarte z prof. Janem Majchrowskim. 16 maja (piątek), g. 18. Wojewódzka Biblioteka Publiczna ul. Ściegiennego 13, Kielce
Spotkanie Klub Gazety Polskiej Poznań zaprasza na spotkanie z Robertem Bąkiewiczem, szefem Ruchu Obrony Granic 16 maja br. o 18:00 Hotel Mercure ul. Roosevelta 20 Poznań
Spotkanie Klub „Gazety Polskiej” Środa Wielkopolska zaprasza na spotkanie z red. nacz. ”GP”, ”GPC”, prezesem Republiki Tomaszem Sakiewiczem, oraz Pawłem Piekarczykiem. 21 maja (środa), g. 17, Biblioteka Publiczna Plac Zamkowy 7, Środa Wielkopolska
NBP NBP informuje: Prof. Adam Glapiński, Prezes NBP: „Polska ma już 509 ton złota – więcej niż Europejski Bank Centralny! To dowód na skuteczną strategię, która wzmacnia wiarygodność Polski i buduje bezpieczeństwo finansowe obywateli"

Michał Kuź: Międzymorze – szanse i realia

Źródło: Józef Piłsudski i Symon Petlura w Winnicy, kwiecień 1920

Realizacja naprawdę ambitnych projektów takich jak współpraca w ramach Międzymorza nie zależy od politycznej woli państw-pomysłodawców tylko od aktualnej sytuacji geopolitycznej - pisze Michał Kuź z Ośrodka Analiz Strategicznych.

Niccolo Machiavelli, jeden z twórców nowoczesnej teorii polityki oraz stosunków międzynarodowych, twierdził, że każde trzeźwe działanie polityczne warunkują dwa typy czynników:  „necessità” i „occasione”. Z jednej strony mamy więc konieczności i ograniczenia wynikające z istniejącego stanu rzeczy, a z drugiej owe rzadkie okazje, które nagle ten stan rzeczy zmieniają, gubiąc jednych, a innych wynosząc na wyżyny ich potencjału. Problem z „ocassione” polega jednak na tym, że nie da się ich przewidzieć.  Są one tym, co współcześnie Nassim Taleb – wybitny statystyk i badacz zastosowań rachunku  prawdopodobieństwa – nazywa „czarnymi łabędziami”. Są wydarzeniami absolutnie kluczowymi dla historii, ale z punktu widzenia normalnego biegu zdarzeń bardzo rzadkimi i mało prawdopodobnymi. Na „occasione” można co najwyżej być otwartym i wypatrywać ich w oparciu o ogólne analogie historyczne. Pamiętać należy jednak przy tym, że historia nigdy się nie powtarza w sensie dosłownym.

Europa Środkowa Wschodnia, czyli pomiędzy necessità” i „occasione”

W myśl klasycznych teorii geopolitycznych Europa Środkowo-Wschodnia, czy też nieco szerzej Międzymorze, to korytarz pomiędzy strefami wpływów zachodnich potęg morskich i azjatyckich potęg lądowych. Przez środek tego geopolitycznego regionu ciągnie się wielka płaska nizina. Brak tu właściwie naturalnych barier, które mogłyby np. spowalniać przemieszczanie się obcych wojsk. Polityczne „necessità” dla wszelkich projektów politycznych powstających w Europie Środkowo-Wschodniej są więc niezwykle surowe. Politycy środkowoeuropejscy mają niebywale mały margines błędu, a ich społeczeństwa od setek lat żyją w strachu, którego nie znają na co dzień mieszkańcy innych regionów geopolitycznych. Nie bez przyczyny Timothy Snyder określa region mianem „bloodlands”.

Co najmniej od średniowiecza pojawiały się też mniej lub bardziej realne projekty jednoczenia regionu wobec oczywistych zagrożeń zewnętrznych. Geopolityczne ograniczenia oznaczają jednak, że powodzenie tych projektów zawsze w znikomym stopniu zależało od samej politycznej woli ich twórców, a w większym stopniu od tego, co chcieli i mogli w danym momencie zrobić ich potężni sąsiedzi na wschodzie i zachodzie.

W przypadku projektów związanych w polityką polską, Międzymorze jako pojęcie publicystyczno-polityczne nawiązuje do międzywojennej polityki marszałka Józefa Piłsudskiego i Józefa Becka. Ta polityka to z kolei nawiązanie do tradycji jagiellońskiej. Co jednak ciekawe, nawet dominium  Jagiellonów nie powstało w próżni na zasiądzie prostego fiat. Nawet ten najstarszy projekt zjednoczeniowy musiał mieć geopolityczne szczęście. Szczęście polegało zaś na tym, że zarówno wschodnie jak i zachodnie ciała polityczne były niezwykle osłabione akurat w momencie, kiedy rodził się ów twór, z którego później wyrosła Rzeczpospolita Obojga Narodów. Na ponad trzydzieści lat przed ślubem Jagiełły i Jadwigi przez Europę przetoczyła się największa w jej dziejach epidemia. W latach 1347 – 1353 w zachodniej części kontynentu populacja zmniejszyła się o ponad połowę, zaraza ominęła przy tym w większości ziemie Królestwa Polskiego. W efekcie Europa Zachodnia przez następnie sto pięćdziesiąt lat nie miała nadwyżek demograficznych, z których mogłyby np. czerpać chcące kolonizować nowe tereny i prowadzić zaciąg księstwa niemieckie (w tym Zakon Krzyżacki). Dodatkowo dalszy Zachód (czyli dzisiejsza Francja i Anglia) na długie dziesięciolecia uwikłał się w wyniszczający konflikt sukcesyjny, zwany wojną stuletnią. Z kolei ziemie ruskie zostały w trzynastym wieku podbite przez Złotą Ordę. Co jednak ważne, wkrótce po tych podbojach całe imperium mongolskie osiągnęło granice swojej ekspansji, a jego przywódcy zaczęli oddawać się wewnętrznym walkom tracąc zainteresowanie dalszym poszerzaniem granic zewnętrznych. Z geopolitycznego punktu widzenia trudno więc sobie wyobrazić lepszy moment na budowanie silnych bytów politycznych w Europe Środkowo-Wschodniej niż właśnie przełom wieku XIV i XV. W dodatku, wcale nie z powodu jakiegoś niezwykłego geniuszu Jadwigi, Jagiełły czy też (później) na przykład kardynała Oleśnickiego. Po prostu właśnie wtedy otwarło się okno możliwości i ówczesnym elitom udało się z niego skorzystać. W XVI wieku Rzeczpospolita i cały region Intermarium nadal po części korzystał z procentów od tamtej „occasione”, choć bitwa pod Mohaczem i zwycięstwo Sulejmana Wspaniałego było pierwszym sygnałem ostrzegawczym.

W XVII wieku Rzeczpospolita Obojga Narodów spoczęła na laurach i nie zauważyła, że jej sąsiedzi odrobili straty z nawiązką, a i imperium osmańskie nie zasypywało gruszek w popiele. Do końca XVIII wieku nie było już właściwie w Europie Środkowo-Wschodniej państw wyrastających z rodzimych politycznych tradycji, region został podbity i skolonizowany przez siły zewnętrzne.  Do odrodzenia w miarę sprawnie działających i nawiązujących do rodzimej symboliki państw w regionie środkowoeuropejskim doszło ponownie dopiero kiedy przez moment powtórzyły się warunki geopolityczne z okresu ślubu Jagiełły i Jadwigi, czyli równoczesne osłabienie potęg wschodnich i zachodnich. Symboliczną datą jest tu rok 1918, czyli moment tuż po rewolucji w Rosji i wyniszczającej wojnie na Zachodzie. Wszelkie ambitne plany konfederacyjne spaliły jednak ostatecznie na panewce, okres geopolitycznej „odwilży” był bowiem zwyczajnie zbyt krótki.  Stąd też poniekąd niemieckie określenie „państwo sezonowe”. Historia jest bowiem bezwzględna, w naszym położeniu geopolitycznym musimy w Intermarium grać tak jak pozwalają nam nasi zagraniczni, jak to się dziś ujmuje, „partnerzy”.

Czasy się zmieniają, a położenie geopolityczne już niekoniecznie

Mając na uwadze powyższą prawidłowość, należy zauważyć, że dziś jeszcze za wcześnie jest na powrót do silnie sformułowanej idei Intermarium jako trwałego sojuszu militarno-gospodarczego. Gospodarczo w regionie absolutnym hegemonem są Niemcy, militarnie nad państwami tego obszaru wciąż góruje Rosja, czy też – w innym sensie – Stany Zjednoczone. Polska, stosunkowo najsilniejsze państwo w ewentualnym projekcie międzymorskim może rozwijać współpracę regionalną, ale nie może w tej chwili stawiać państw takich jak Węgry, Czechy, Słowacja czy Rumunia przed wyborem na zasadzie „my albo Niemcy”. Przy wszystkich różnicach pomiędzy, na przykład, Wiktorem Orbanem a Angelą Merkel, warto bowiem zauważyć, że niemieckie inwestycje na Węgrzech wciąż rosną. Nawet Jarosław Kaczyński, mimo oczywistych różnic pomiędzy nim a urzędem kanclerskim czy niemiecką prasą, musi ciepło mówić o A. Merkel. Alternatywą jest bowiem ciepło mówić o Władimirze Putinie. Bez przyzwolenia Niemiec Polska nie może bowiem, niezależnie od tego jak bardzo by chciała, realizować swoich celów w polityce zagranicznej. Współpraca z Rosją na podobnym poziomie jest zaś niemożliwa nie tylko dlatego, że Niemcy podobnie jak Polska należą do UE i NATO.

Nawet bez Unii, która ulega coraz silniejszej dezintegracji i NATO, którego rola wyraźnie osłabła, Niemcy są bowiem na obecnym etapie partnerem zdecydowanie bardziej przewidywalnym. Przy całej swej gospodarczej sprawności Berlin nie postrzega się bowiem jako samodzielny pretendent do statusu globalnego mocarstwa i jest gotowy do nieco bardziej partnerskiego traktowania krajów małych i średnich. Rosja tymczasem, nieco na przekór faktom, utrzymuje, że wciąż tak jak USA jest globalną potęgą i ma prawo do swobodnego używania siły w obszarze „bliskiej zagranicy”; to zaś wyklucza nawet udawanie partnerskich stosunków z krajami Międzymorza.  Na swoje usprawiedliwieniem kremlowscy decydenci mają chyba tylko znaną regułę mówiącą, że jeśli ktoś za jedyne narzędzie ma młotek, to wszystkie problemy przedstawiają mu się jako gwoździe. Po rozpadzie ZSRR Moskwa swoją potęgę mogła oprzeć tylko na sile militarnej i faktycznie pod tym względem rzuca ona cień na całą Europę Środkowo-Wschodnią. Cień ów zaś jest tym dłuższy, że NATO po umocnieniu się modelu autorytarnego w Turcji i jej ostrym zwrocie antyamerykańskim, przeżywa kryzys podobny do tego jaki UE przeżywa po Brexicie. Do tego, pomimo symbolicznego zaznaczania swojej obecności w regionie, Stany Zjednoczone są znacznie bardziej zaangażowane w rozgrywkę z Chinami na Pacyfiku i nie ma pewności, iż w razie poważnego konfliktu na terenie Europ Środkowo-Wschodniej Waszyngton czy też inne kraje NATO ryzykowałyby włączenie się do potencjalnie nuklearnej rozgrywki z Rosją.

Czy zatem kryzys UE i widoczne osłabienie wpływów NATO w regionie nie powinno zachęcać państw środkowoeuropejskich do zacieśniania współpracy?  Naturalnie tak,  jest to jednak proces wolny i kosztowny. Z perspektywy Polski trzeba go więc przeprowadzać  bardzo ostrożnie. Czesi, Węgrzy, Słowacy, Rumuni i Bułgarzy widzieć w nas bowiem mogą megalomanów. Estonia i Łotwa mają pewne nadzieje na współpracę, są one jednak dość wątłe.  Litwini postrzegają zaś Polaków jako bez mała potencjalnych agresorów. Nieumiejętne używanie haseł jagiellońskich i nawiązywanie do idei Międzymorza w tej sytuacji musi się wiec wydawać wielu potencjalnym partnerom śmieszne lub straszne, a przynajmniej przedwczesne. W regionie tak podzielonym i o tak skomplikowanej historii jak Europa Środkowo – Wschodnia niczego nie wskóra się działając w sposób nieprzemyślany, czy też gwałtowny. Pozbawione solidnych podstaw próby zjednoczenia regionu zresztą i w przeszłości prędzej czy później kończyły się fiaskiem. Stosując miękką politykę miejmy jednak na uwadze, że i ona nie do końca udała się nawet Niemcom, które szczodrze sypały przecież przez ćwierć wieku monetą urabiając cierpliwie środkowoeuropejskich polityków, analityków, naukowców i think-tanki. Po tym okresie Berlin osiągnął zaś tylko tyle, że kiedy Frank-Walter Steinmeier i Jean-Marc Ayrault wysunęli propozycję stworzenie wspólnego państwa federalnego w miejsce UE, to nie została ona od razu w Europie Środkowo-Wschodniej wyśmiana. Państwa Grupy Wyszehradzkiej zebrały się, poważnie rozważyły tę opcję, a dopiero potem ją odrzuciły.

Ten fakt daje nam pojęcie, ile wysiłku i energii musielibyśmy włożyć my Polacy zanim przekonalibyśmy do bliższej współpracy w ramach innych niż NATO i UE naszych środkowoeuropejskich sąsiadów. Co więcej, ten wysiłek będzie wymagał wizji i wyrzeczeń. Musimy więc rozwijać nasze wpływy gospodarcze, ale nie na zasadzie eksploatacji słabszych partnerów, tylko zrównoważonego rozwoju dla obopólnych korzyści. Ważniejsze są przy tym inwestycje, niż handel.  Na poziomie instytucjonalnym musimy wyrobić sobie mechanizmy budowania trwałych więzi, przy czym nie tylko z miłymi naszemu sercu środowiskami demokratycznymi, ale i z tymi, którzy rządzą, nawet jeśli czynią to w sposób autorytarny. Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na pomysł Piotra Trudnowskiego, który na łamach Nowej Konfederacji wysunął projekt, by polskie partie polityczne część pieniędzy otrzymywanych w ramach dotacji obowiązkowo przeznaczały na współpracę zagraniczną z partiami politycznymi działającymi u naszych wschodnich sąsiadów i w przestrzeni postsowieckiej. W ten sposób niezależnie od zmian u steru władzy mielibyśmy silne więzi z różnymi ekipami na wschodzie. Na razie jednak podobne plany nie znajdują oddźwięku. A przecież byłby to świetny projekt na teraz. Można go bowiem zrealizować nie czekając właściwie na rzadki układ geopolityczny. Dalsze kroki i silniejsza integracja byłaby zaś możliwa i uzasadniona obroną regionalnych interesów tylko w warunkach zbliżonych do tych, które panowały w drugiej połowie wieku czternastego lub chociaż w roku 1918. Coś takiego może się zdarzyć, ale przecież nie musi.

Piastowie w przededniu „occasione”?

Polska w swoim dzisiejszym geopolitycznym kontekście przypomina raczej Polskę piastowską. Jest średnim krajem, który musi zgrabnie lawirować między Rusią a Cesarstwem i czekać na swoje „occasione”. Nie znaczy to wszak, że nie zarysowują się też na horyzoncie zjawiska takie „occasione” zapowiadające. Globalnie dochodzi bowiem obecnie do wielkiego przesilenia, które może na zawsze zmienić pozimnowojenny ład światowy.

Po pierwsze możliwe jest bowiem, że Rosja przelicytuje. Prężąc militarne muskuły i wikłając się w kosztowne konflikty u swych granic przy spadających cenach ropy może w końcu utracić gospodarczą stabilność i zostać zupełnie zwasalizowana przez Chiny. Może też w akcie desperacji wejść w konflikt z Chinami lub z Turcją o wpływy w Azji Środkowej i następnie ten konflikt spektakularnie przegrać. Europa Środkowo-Wschodnia mogłaby wtedy spokojnie budować swoje wpływy w regionie i przy okazji nawiązać współpracę z Państwem Środka ponad głową Moskwy. Ułatwiłoby to Chinom rozwój swoich szlaków handlowych, a dla państw Europy Środkowo-Wschodniej stanowiłoby bezpieczny sojusz z odległym mocarstwem. Wydarzenia mogą się jednak potoczyć zupełnie inaczej. Rosja może też wyhamować, ustąpić nieco w sprawie Ukrainy i nawiązać ponownie bliższą współpracę z USA, co jest możliwe  zwłaszcza jeśli listopadowe wybory wygrałby Donald Trump. Następnie wraz z USA i państwami Azji Wschodniej Rosja mogłaby izolować Chiny i porozumieć się z Turcją. Wtedy Moskwa utrzymałaby swoje wpływy w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Nie mogłaby wprawdzie używać wojska w pełni swobodnie, ale miałaby dość środków nacisku, by dusić w zarodku zagrażające jej inicjatywy.

Podobnie ma się sprawa z naszych statusem kraju peryferyjnego względem Niemiec i Europy Zachodniej w ogóle. Tu też możliwa, choć wcale nie konieczna, jest częściowa zamiana ról. Kluczową kwestią dla zidentyfikowania istniejących opcji wydaje się w tym kontekście ocena skutków procesów demograficznych i fali imigracyjnej z Afryki i Bliskiego Wschodu. Elity zachodnioeuropejskie, zwłaszcza niemieckie i francuskie mają bowiem obecnie ponownie problem z zasobami ludzkimi; ich społeczeństwa się starzeją, a ze wschodu nie przybywa wystarczająco dużo łatwych do zasymilowania imigrantów. Oczywiście nie każde starzejące się społeczeństwo musi przyjmować rzesze przybyszów. Historia światowych potęg sugeruje jednak, że nie można myśleć o konkurowaniu na skalę globalną nie pozyskując nowych obywateli z zewnątrz. Problem z imigrantami oraz uchodźcami pochodzącymi z Afryki i Bliskiego Wschodu to z punktu widzenia gospodarczego ich słabe wykształcenie, a z punktu widzenia politycznego – głębokie różnice religijne i kulturowe. Szereg badań współczesnych, chociażby te przeprowadzone prze Stevena Fisha  oraz Adriana Karatnyckyego, czy też ugruntowane historycznie refleksje Waltera Laquera sugerują, że im większy odsetek wyznawców religii proroka w danym kraju, tym mniej liberalny charakter jego ustroju i słabsza ochrona praw człowieka. A więc mówiąc krótko: tym mniej wartości polityczno-prawnych typowych dla zachodnich demokracji. Otwarcie się na masową imigrację muzułmanów jest wiec dla zachodnich państw dużym ryzykiem, trzeba jednak przyznać uczciwie, że niesie też ze sobą pewne szanse. Trzeba też przy tym pamiętać, że elity zachodnie dysponują o wiele sprawniejszymi państwami niż kraje naszego regionu i mają głęboką wiarę w skuteczność sponsorowanej przez państwo inżynierii

Ośrodek Analiz Strategicznych/oaspl.org

Wiadomości

Gigantyczny pożar w Sosnowcu. Ogień objął halę 30 tys. m²

Tusk upokorzony w Kijowie. Politycy ostro o reparacjach

TRANSMISJA w Republice o godz. 12. Wystąpienie papieża Leona XIV - odmówienie modlitwy Regina Caeli

Zaskakująca decyzja TVP w likwidacji. Nie można już zobaczyć archiwalnych odcinków "Koła fortuny" z Izabellą Krzan i Norbim

"Stańmy razem w obronie Polski!" W poniedziałek w Krakowie Marsz Przeciw Imigracji

Tak Rosja będzie szantażować Zachód. Znów wraca problem Bośni i Hercegowiny

LOT nie boi się wojny handlowej. Transatlantyki wypełnione

Od XIII wieku niezmiennie. Kraków znów zatrzyma się dla św. Stanisława

Brutalne morderstwo na UW. System bezpieczeństwa uczelni wymaga pilnej korekty

Włoska prasa ujawnia: papież Leon XIV bardzo lubi tenis

Ta bitwa została wygrana: KE wycofuje się z prac promujących LGBT!

Dziś referendum w sprawie odwołania prezydent i Rady Miasta w Zabrzu

Nowa „Norymberga” dla Putina i Ławrowa. Nie ma odwrotu

Wiadomo, co Trump mówi w prywatnych rozmowach o Rosji

Choroba XXI w.: Autyzm wirtualny. Plaga wśród dzieci

Najnowsze

Gigantyczny pożar w Sosnowcu. Ogień objął halę 30 tys. m²

"Stańmy razem w obronie Polski!" W poniedziałek w Krakowie Marsz Przeciw Imigracji

Tak Rosja będzie szantażować Zachód. Znów wraca problem Bośni i Hercegowiny

LOT nie boi się wojny handlowej. Transatlantyki wypełnione

Od XIII wieku niezmiennie. Kraków znów zatrzyma się dla św. Stanisława

Tusk upokorzony w Kijowie. Politycy ostro o reparacjach

TRANSMISJA w Republice o godz. 12. Wystąpienie papieża Leona XIV - odmówienie modlitwy Regina Caeli

Zaskakująca decyzja TVP w likwidacji. Nie można już zobaczyć archiwalnych odcinków "Koła fortuny" z Izabellą Krzan i Norbim