Sto lat temu urodził się Zbigniew Herbert. Poeta był bezkompromisowy, jak stworzone przez niego postaci
W wierszu "Przesłanie Pana Cogito" Poeta napisał: "idź wyprostowany wśród tych co na kolanach/wśród odwróconych plecami i obalonych w proch/ ocalałeś nie po to aby żyć/masz mało czasu trzeba dać świadectwo". Słowa skierowane przez Twórcę do najsłynniejszego jego bohatera (Pana Cogito właśnie) były ideowym kompasem także w życiu i twórczości Zbigniewa Herberta. Żył tak jak pisał - bez kompromisów. O mało którym twórcy można tak powiedzieć.
Bezkompromisowość miała dla Herberta wysoką cenę - faktycznego zakazu druku w pierwszych latach "Polski Ludowej", zapomnienia, ubóstwa, zwykłego głodu. Później, gdy już go drukowano, jego niezłomność kłuła wielu w oczy.
Może dlatego, mimo uznania, nie mógł liczyć na literackiego Nobla, który otrzymali np. Czesław Miłosz, niegdysiejszy peerelowski dyplomata, z którym Herbert zerwał na długie lata kontakt, gdy ten stwierdził w jego obecności, ze Polska powinna przyłączyć się do... Związku Sowieckiego, czy Wisława Szymborska, swego czasu autorka rymowanych panegiryków o Leninie ("w bój poprowadził krzywdzonych..,nowego człowieczeństwa Adam…") i Stalinie ("Nic nie pójdzie z jego życia w zapomnienie. Jego Partia rozgarnia mrok").
Z Miłoszem Herbert pogodził się na krótko przed śmiercią. Miłosz i Szymborska uczestniczyli także w jego pogrzebie. Do końca życia twórca Pana Cogito pozostawał natomiast w ostrym konflikcie z Adamem Michnikiem, którego bardzo szybko w III RP zdemaskował.
"Michnik jest manipulatorem. To jest człowiek złej woli, kłamca, oszust intelektualny. Ideologia tych panów, to jest to, żeby w Polsce zapanował „socjalizm z ludzką twarzą”. To jest widmo dla mnie zupełnie nie do zniesienia. Jak jest potwór, więc powinien mieć twarz potwora. Ja nie wytrzymuję takich hybryd i uciekam przez okno z krzykiem", podsumował postać rednacza "Gazety Wyborczej".
Nic więc dziwnego, że, choć w III RP Herberta drukowano, to mainstream starał się za wszelką cenę umniejszyć jego postać, robiąc wręcz z twórcy "Barbarzyńcy w ogrodzie" (najsłynniejszego i zarazem pierwszego tomu esejów Herberta) człowieka chorego psychicznie.
A Herbert, tak jak za czasów stalinowskich, nie dał się złamać i w okresie III RP, czasie, w którym Michnik fraternizował się z Urbanem i Jaruzelskim. A wystarczyłoby tak niewiele, by stać się ulubieńcem salonów.
Dlaczego tego nie uczynił, wytłumaczył Herbert w wierszu "Potęga smaku", Czytamy tam m. in.: "To wcale nie wymagało wielkiego charakteru/mieliśmy odrobinę niezbędnej odwagi/lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku/Tak smaku/który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo/choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała/głowa."
Taką busolą, busolą smaku, kierował się Herbert w całym swoim życiu. "Polska Ludowa", ale i III RP były dla niego po prostu tworami mało estetycznymi.
To właśnie dlatego, gdy mógł już podróżować w latach 60, zaczął się interesować kulturą śródziemnomorską i niderlandzką. Owocami tej fascynacji były m. in. tomy esejów - „Barbarzyńca w ogrodzie”, „Martwa natura z wędzidłem”, "Labirynt nad morzem".
W ostatnich latach życia, bardzo już chory na astmę, Herbert nie rezygnował z uczestniczenia w życiu politycznym (był w nim aktywny od czasów PRL, gdy sprzeciwiał się zmianom w Konstytucji i domagał dostępu do polskiej kultury dla Polaków żyjących w Związku Sowieckim). W roku 1994 zainicjował zbiórkę pieniędzy na pomoc dla pogrążonej w wojnie z Rosją Czeczenii, a także napisał list otwarty z poparciem dla prezydenta Czeczenii Dżochara Dudajewa. W 1995 roku skierował do ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsy list domagający się rehabilitacji płk. Ryszarda Kuklińskiego.
Zbigniew Herbert zmarł nad ranem 28 lipca 1998 roku. W noc poprzedzającą śmierć Poety nad Warszawą przeszła potężna burza. Wpisała się ona do „Epilogu burzy”, ostatniego tomiku Herberta Znalazł się w nim m.in. wiersz pt. „Koniec” ze słowami: „A teraz to już nie będzie mnie na żadnym/ zdjęciu zbiorowym”, „Nie ma mnie i nie ma/ zupełna pustka”. Tytułowy wiersz nie został skończony, ale w wizji Herberta, co podkreślili zajmujący się jego twórczością badacze, bohater ostatniego dramatu Szekspira, „Burzy” - Prospero - postanawia pozostać na wyspie razem z Kalibanem, nie powracać do ludzi i do pisanej przez nich historii.
Kwestia smaku?
Źródło: Republika, wch, wpolityce.pl
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.