Nie milkną echa sobotniego konkursu Eurowizji. Na łamach niemieckiego "Die Welt" padły obrzydliwe słowa pod adresem reprezentantki Polski.
W sobotę w Liverpoolu odbył się finał 67. konkursu piosenki Eurowizji. Wygrała Loreen, reprezentantka Szwecji z piosenką "Tattoo", za którą otrzymała łącznie 583 punkty w głosowaniu jurorów i telewidzów. Drugie miejsce zajęła Finlandia z utworem "Cha cha cha", a trzecie przypadło Izraelowi. Jego reprezentantka zaprezentowała piosenkę "Unicorn". Reprezentująca Polskę Blanka Stajkow uplasowała się dopiero na 19. pozycji, zdobywając 93 punkty.
O wynikach zadecydowali jurorzy i telewidzowie ze wszystkich krajów rywalizujących w konkursie, swoje głosy oddawali również telewidzowie z krajów nieuczestniczących w konkursie. Okazuje się, że gdyby pod uwagę brano wyłącznie głosy widzów, Blanka z piosenką "Solo" zajęłaby znacznie wyższą lokatę – znalazłaby się na 8. miejscu.
Tymczasem na łamach internetowej wersji "Die Welt" krytyk muzyczny Manuel Brug, dokonał recenzji 26 kandydatów startujących w finale. Tekst, który ukazał się jeszcze przed sobotnim finałem, przetłumaczył serwis tysol.pl. Recenzent w niezwykle ostry i wręcz niegrzeczny sposób skomentował występ Polki (Blanka o wejście do finału walczyła w drugim półfinale).
"Cztery cukrowe lalki przypominające podstarzałą już nieco grupę aerobiku wykrzywiają się na scenie za plecami niejakiej Blanki w pomarańczowo-różowych strojach. Wdzięk tej Polki doprawdy nie ma sobie równych. Niestety, prastara seksistowska formuła operetki już za bardzo się dzisiaj nie sprawdza. Jak to głupiutkie prowincjonalne dziewczę się tutaj dostało? Tego byście się nie spodziewali nawet na wiejskiej dyskotece za Katowicami. Choć z pewnością spotyka się tam jeszcze równie tanie oprawy w stylu karaibskim, z marzeniami o riwierze bałtyckiej. I choć Blanka rozbiera się (do połowy) i zarzuca nogą, to ta jej monotonna letnia piosneczka wcale nie staje się przez to lepsza. Wypadałoby jeszcze trochę poćwiczyć do przedprogramu Opery Leśnej w Sopocie" – napisał Burg. "Wniosek: To aspirujące do Bacardi-Feeling smakuje co najwyżej jak wódka Chopin" – podsumował.