W mieście Fort Scott w stanie Kansas działa szczególna, jak na warunki amerykańskie, a może i na świecie, katolicka szkoła średnia – St. Martin Academy. Stawia ona sobie za zadanie formowanie nie „skutecznych w działaniu polityków, wybitnych naukowców czy celebrytów artystycznych”, lecz tworzenie „dobrej gleby, jaką może stać się dusza ludzka z przypowieści o padającym na nią ziarnie”. Aby to osiągnąć, uczniowie w ciągu 4 lat nauki nie korzystają z komputerów i telefonów komórkowych, a więcej czasu przeznaczają na pracę nad sobą czy kontakt z przyrodą.
Informujący o tej placówce magazyn katolicki „Inside the Vatican” zamieścił obszerny wywiad z jej dyrektorem Danielem Kerrem, który przedstawił główne założenia stosowanych w niej metod nauczania i wychowania. Według niego trzeba leczyć ludzkie wyobrażenia mające często związek z oglądanymi na ekranie symbolami i treściami „nierzadko banalnymi, a nawet pełnymi demonicznych ataków oraz nie do końca opartymi na rzeczywistości, którymi media bombardują nas nieraz przez długie godziny”. Stąd powstała idea utworzenia szkoły, która uczy „bez korzystania z ekranu”.
Zamiast biernego odbierania medialnych informacji nauczyciele w St. Martin chcą wytworzyć w uczniach postawę „twórczej wrażliwości” jako zalążek życia duchowego i modlitewnego. Pisał o tym już Pius XI w swej encyklice o chrześcijańskim wychowaniu młodzieży „Divini Illius Magistri” z 1929, a niezależnie od niego zwróciła na to uwagę także francuska myślicielka pochodzenia żydowskiego Simone Weil, pisząc, iż „tworzenie wrażliwości (duchowej) jest być może ostatecznym celem nauki i szkolnictwa”.
Amerykański nastolatek spędza przed ekranem 9 godzin
Żeby uzyskać takie wyniki, twórcy powstałej 15 lat temu St. Martin Academy, w większości młodzi, świadomi swojej wiary katolicy – niektórzy mający za sobą przeszkolenie wojskowe – zdecydowali się na śmiały krok: przez cztery lata trwania nauki uczniowie odkładają na bok komputery, smartfony, a nawet telewizory. Jest to być może również reakcja na przesadne „przywiązanie się do ekranu” zwłaszcza młodych ludzi, zresztą nie tylko ich i nie tylko w Stanach Zjednoczonych.
Według najnowszych badań (Ośrodka) Common Sense Media, przeciętny nastolatek amerykański spędza codziennie 9 godzin, wpatrując się w ekran. Szkoła w Fort Scott, przeciwnie, proponuje uczniom w to miejsce nie tylko modlitwę, ale też kontakt z przyrodą, a konkretnie prace na farmie. Kadra nauczająca odwołuje się do mądrej, ponadczasowej i zawsze przydatnej maksymy św. Benedykta: „Ora et Labora” (Módl się i pracuj). Kierowanie się nią prowadzi do „równowagi duchowej” i ostatecznie do wyjścia z różnych „depresji”, na które często zapadają współcześni młodzi ludzie.
Potwierdziła to w swoim czasie także Kathleen Norris, protestantka, która po zapadnięciu na depresję spędziła 3 miesiące jako oblatka w klasztorze benedyktyńskim, po czym napisała mającą wielkie powodzenie książkę „Acedia and me”.
Uformowanie dojrzałej męskości
Innymi podstawami, na których wspiera się duchowość Akademii św. Marcina, jest zdanie św. Augustyna „Deus Agricola est” (Bóg jest rolnikiem) oraz słowa Jezusa, skierowane do Piotra, Jakuba i Jana: „Wypłyń na głębię”. Wezwanie to w swej wersji łacińskiej stanowi też motto szkoły.
Drugim ważnym celem wychowania w St. Martin jest uformowanie w uczniach dojrzalej męskości, wyrażającej się w „służebnym przewodzeniu (mature servant masculinity) na wzór samego Chrystusa”. Według dyrektora szkoły „nasza zachodnia kultura zagubiła ten rodzaj służby”. Nawiązał tu do książki Jasona Craiga „Leaving Boyhood Behind. Reclaimnig Catholic Brotherhood” (Wychodząc z wieku chłopięcego. W kierunku braterstwa katolickiego).
Polityka szkoły opiera się tu też na wskazaniach sługi Bożego abp. Fultona Sheena, że „choć zabrzmi to może ostro, ale nie da się zaprzeczyć, że dojrzałość osiąga się przez ból i odpowiedzialność”. W życiu szkolnym przekłada się to na cierpliwe budowanie dojrzałości, to znaczy takiej postawy, że ktoś inny może się na nas oprzeć. Młody człowiek staje się wówczas kimś, kto może później wpływać aktywnie i pozytywnie nawet na całe społeczeństwo, jak czynią to święci – podkreślił dyr. Kerr. Dodał, że „w końcu naszą misją i przyczyną naszego istnienia jest świętość”.