Ekostraż i policja dokonały interwencji w związku z martwym psem. Właściciel pupila nie dopuszczał do siebie faktu, że jego amstaf nie żyje. Mężczyzna najprawdopodobniej przeżył załamanie nerwowe w związku ze śmiercią zwierzęcia, obecnie przebywa pod opieką psychiatrów.
O tej sprawie 7 lutego poinformowała Ekostraż. Mieszkaniec jednej z wrocławskich kamienic przy ul. Jedności Narodowej, przez 10 dni trzymał w swoim mieszkaniu rozkładające się zwłoki psa typu amstaf. W czasie trwania tych wydarzeń miał próbować karmić psa łyżeczką. Jak donoszą strażnicy, miał zapewne nie dopuszczać świadomości, że zwierzę nie żyje. Policja, która dokonywała interwencji w mieszkaniu wezwała do pomocy Ekostraż.
- Najprawdopodobniej szok po stracie zwierzęcia spowodowało, że właściciel nadal karmił martwego psa. Jesteśmy tylko ludźmi. Tęsknota właściciela mogła spowodować wyparcie faktu śmierci psa - stwierdziła Katarzyna Szakowska, rzecznik prasowa Ekostraży.
Zdrowie psychiczne właściciela dodatkowo utrudniło działanie podczas interwencji. Mężczyzna miał nie wyrazić zgody na zutylizowanie zwłok zwierzęcia, twierdząc, że jego pupil wciąż żyje.