Incydent w rezerwacie. Turyści zbagatelizowali ostrzeżenia

Artykuł
Rezerwat powstał w 1991 r.
Fot. facebook/ChronimyNature

Pomimo zakazu, dwoje turystów weszło na teren rezerwatu „Mewia Łacha" na Wyspie Sobieszewskiej. Następnie wzięli na ręce ptaka i robili sobie z nim zdjęcia. Sprawę bada policja.

Zdarzenie zostało nagrane przez innych turystów, którzy znajdowali się po drugiej stronie Wisły.

Para turystów przeszła przez szlaban z zakazem oraz płot z tablicą informacyjną o siedlisku ptaków. Młodzi ludzie ominęli również kolejną tablicę, płot i zaczęli spacerować po zamkniętej części rezerwatu.

Warto zaznaczyć, że w tej części, na piasku, znajdują się gniazda ptaków. Obecne są już też pisklaki.

- Owi turyści zaczęli robić sobie sesję zdjęciową przy koszu nagniazdowym sieweczki obrożnej. Wracając wzięli na ręce młodego ohara i zaczęli sobie z nim robić zdjęcia!! - poinformował na Facebooku profil Chronimy Naturę na Wybrzeżu - Grupa Badawcza Ptaków Wodnych „Kuling".

Turyści robili sobie zdjęcia przy jednej z tablic informujących o zamkniętym terenie.

- Szok i niedowierzanie. Widać, że ptak był w złej formie, ponieważ nie miał siły uciekać. Wczoraj niestety został znaleziony już martwy - poinformowali administratorzy profilu.

- Poziom ignorancji i braku poszanowania dla zwierząt osiągnął już chyba szczyt. Cały incydent miał miejsce wieczorem. Wściekłość na niemoc i brak możliwości szybkiej reakcji służb była ogromna - dodali.

Według Chronimy Naturę na Wybrzeżu - Grupa Badawcza Ptaków Wodnych „Kuling", motorówka wodnej policji przypłynęła po ok. 45 min.

Rezerwat przyrody „Mewia Łacha" na Wyspie Sobieszewskiej jest siedliskiem wielu gatunków ptaków, które właśnie tutaj mają mieć możliwość bezpiecznego życia.

 

Źródło: facebook/ChronimyNature

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy