24 maja 1945 r. we wsi Las Stocki koło Kazimierza Dolnego doszło do jednej z największych bitew w dziejach walk partyzanckich, stoczonej przez połączone siły zgrupowania „Orlika” z siłami NKWD, UB i MO. Las Stocki był wsią, która leżała wśród licznych jarów i wąwozów porośniętych lasem. Nie wiadomo, w jakim celu przybył tu „Orlik”. Zdaniem Jerzego Śląskiego (autora kilkukrotnie wznawianej książki pt. „Żołnierze wyklęci”), przyjechał on „prawdopodobnie po to, by odejść z terenu intensywnie przeczesywanego przez wojsko i UB, trochę odpocząć, zebrać siły, dokonać pewnych zmian organizacyjnych”.
Na „Orlika”, który dotarł 23 maja do Lasu Stockiego, miał tam już czekać siedemdziesięcioosobowy oddział żołnierzy z placówek w Baranowie i Kośminie, dowodzony przez Czesława Szlendaka „Maksa”. Jednak oddział pojawił się dopiero dnia następnego. Ogólna liczna połączonych oddziałów partyzanckich wynosiła około 170 osób.
24 maja do władz bezpieczeństwa w Puławach dotarła wiadomość o pobycie w Lesie Stockim nieznanej grupy. Zarządzona została natychmiastowa obława. Do akcji skierowano około 200 funkcjonariuszy MO, UB i NKWD, którzy dysponowali trzema samochodami pancernymi, dwoma transporterami i jedną tankietką. Dowództwo objęli oficerowie sowieccy.
Grupa operacyjna po wcześniejszym rozpoznaniu terenu i ustaleniu miejsca kwaterowania partyzantów rozpoczęła okrążanie i przeczesywanie terenu. Zaskoczeni atakiem partyzanci początkowo ponosili straty, gdyż wielu z nich było zmęczonych po długim i wyczerpującym marszu. Na krótkiej naradzie dowódców z „Orlikiem” podjęto decyzję, by odeprzeć atak. Doszło do zaciętej walki, siły komunistyczne zostały zepchnięte do wąwozu. O wyniku bitwy przesądziło zlikwidowanie sześcioosobowego dowództwa nieprzyjaciela przez grupę prowadzoną przez „Orlika” i „Spokojnego”.
W szeregach MO, UB i NKWD na skutek braku dowództwa wybuchła panika. Wszystkie siły nieprzyjaciela zostały zamknięte przez partyzantów w wąwozie. Walka trwała do zmierzchu, kiedy „Orlik” na wiadomość o zbliżających się z pomocą siłach UB, KBW i NKWD zarządził wycofanie. Odwrót nastąpił w dwóch grupach dowodzonych przez „Orlika” i „Świta” w rejonie wsi Sachalin i Kośmin. Z pola walki zabrano rannych i kilku poległych. Rannych zakwaterowano w wioskach, natomiast ciała poległych partyzantów pochowane zostały przez miejscową ludność w zbiorowej mogile w Lesie Stockim.
W walce z oddziału „Orlika” poległo 11 lub 12 żołnierzy, a 10 zostało rannych. Partyzanci rozbili dwa samochody pancerne, tankietkę i transporter. Władze natomiast podały, że poległo 28 funkcjonariuszy NKWD, 4 funkcjonariuszy MO oraz 8 funkcjonariuszy UB, w tym m.in. kpt. Henryk Deresiewicz, naczelnik Wydziału do Walki z Bandytyzmem WUBP Lublin, oraz por. Aleksander Ligęza, zastępca szefa PUBP Puławy. Bitwa w Lesie Stockim zakończyła się wielką klęską władzy ludowej, która tę klęskę ukrywała przed społeczeństwem.
Mjr Marian Bernaciak „Orlik” (1917–1946) – w czasie kampanii polskiej 1939 r. aresztowany przez Sowietów, zbiegł z transportu do obozu w Kozielsku. Działał w ZWZ-AK, od 1943 r. dowodził oddziałem partyzanckim. Po zajęciu Polski przez Armię Czerwoną początkowo zdemobilizował oddział, a później go odtworzył i podporządkował DSZ-WiN. Dowodził jednym z największych zgrupowań partyzanckich na Lubelszczyźnie – jako szef struktur konspiracyjnych Inspektoratu Puławskiego AK-WiN. 24 czerwca 1946 r. został ranny w trakcie próby ucieczki przed oddziałami wojska i milicji. Zmarł od odniesionych ran jeszcze tego samego dnia we wsi Piotrówek pod Garwolinem. Pochowany na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie (kwatera 45N). Odznaczony Krzyżem Walecznych, Krzyżem Armii Krajowej oraz Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.
Powyższy artykuł to fragment książki „Do ostatniej kropli krwi. Major Marian Bernaciak „Orlik” 1917-1946” autorstwa Krystiana Pielachy i Jarosława Kuczyńskiego, wyd. IPN, Warszawa 2016.