– Myślę, że to szczególny dzień, kiedy w Pałacu Prezydenckim spotykamy się, żeby ujawnić szczątki ludzi, których znaleźliśmy w Polsce i poza jej granicami, zabitymi przez Niemców, Rosjan, Ukraińców. Ujawnienie tych nazwisk u progu tego wyjątkowego roku to pokazanie, że my Polacy pamiętamy o swoich bohaterach. Świętowanie tego szczególnego wydarzenia ma dla nas wyjątkową wartość – powiedział w rozmowie z Ryszardem Gromadzkim prof. Krzysztof Szwagrzyk, wiceprezes IPN-u.
– Pokazujemy, że pamiętamy o ludziach, którzy walczyli o naszą niepodległość. To zyskuje uznanie u wielu, bez różnicy na poglądy. To upominanie się o swoich, bez względu na przynależność partyjna, na poglądy. Chcemy ich zidentyfikować, nazwać i godnie pochować. To element naszej europejskiej tradycji – dodał nasz gość.
– Wierzę, że ich losy będą znane Polakom, bo na to zasługują. Przywracamy ich naszej pamięci. Trzeba, żeby to co oni wykonali, stało się elementem naszej powszechnej świadomości. Zrobimy wszystko, że tak się stało, żeby ta wiedza była w pełni przekazana. Potrzeba jest wsparcia medialnego, przekazu w szkołach, czynionego na lekcjach historii. Mogę powiedzieć, że gdybym miał ocenić kształt świadomości Polaków, powiedziałbym, że jestem najbardziej zbudowany wiedzą młodego pokolenia. Jest bardzo dużo inicjatyw młodych Polaków. Dokonaliśmy tego, mimo że mieliśmy bardzo okrojone lekcje historii, kiedy programy historyczne praktycznie były niedostrzegalne w przestrzeni medialnej. Na takim gruncie wyrosła nam bardzo patriotyczne pokolenie Polaków. To wspaniałe – zauważa prof. Szwagrzyk.
"Ekshumacje, pogrzeby, nie muszą być elementem polityki"
Czy można się spodziewać odnalezienie szczątek największych polskich bohaterów jak Emila Fieldorfa, czy rotmistrza Pileckiego? – W tym roku będą kolejne ogłoszone nazwiska. Na tym etapie odnaleźliśmy tylko cztery szczątki w układzie anatomicznym, nie zniszczonym. Za to w tym roku znaleźliśmy tam kilka tysięcy ludzkich szczątków. Ta ziemia nie była z Łączki wywożona. Teraz musimy je przebadać genetycznie. Wierzę, że kwestią czasu jest odnalezienie rotmistrza Pileckiego – odpowiada rozmówca Ryszarda Gromadzkiego.
Gdzie toczą się obecnie prace? – To kilkadziesiąt miejsce w Polsce i poza granicami. To kontynuacja działań – np. ulica Rakowiecka w Warszawie, Służew. To zamiar prac na Polach Mokotowskich, kościół św Jacka na starówce. To kontynuacja działań w Kąkolewnicy, lesie Turzańskim na Podkarpaciu, powrót na Opolszczyznę. W marcu wyjeżdżamy do Gruzji, tam będziemy prowadzić prace ekshumacyjne. Wierzę, że tak wspaniale rozpoczęty rok będzie dla nas rokiem owocnym. Na pewno ciężkim, bo te prace zawsze są ciężkie – zauważa historyk.
A jak wyglądają sprawy związane z identyfikacją ofiar Obławy Augustowskiej? – Mówiłem wielokrotnie, wciąż uważam, że klucze do tego by odnaleźć miejsce, gdzie są pogrzebane szczątki Polaków zamordowanych w Obławie Augustowskiej, znajdują się poza naszymi granicami. Na pewno w Moskwie, wydaje mi się, ze i władze Białoruskie mogą mieć informacje. Bez ich pomocy nie odnajdziemy tych szczątek. W kontaktach ze stroną Białoruską chcemy pokazać, że ekshumacje, pogrzeby, nie muszą być elementem polityki. To po prostu pewne powinność, którą każdy powinien spełniać wobec swoich rodaków. Spotykamy się z dużą życzliwością. To co robiliśmy, wszystkie etapy naszych prac nie są tajemnica, sprawozdania są przekazywane stronie białoruskiej – zakończył wiceprezes IPN.