"Rzeź Woli. Zbrodnia nierozliczona" – to najnowsza książka publicysty i historyka Piotra Gursztyna poświęcona jednej najstraszliwszych zbrodni dokonanych na Polakach podczas Powstania Warszawskiego i całej II Wojny Światowej, która w ciągu zaledwie trzech dni pochłonęła według różnych rachunków od 40 do 60 tysięcy ludzkich istnień. Aż trudno uwierzyć, że to właściwe pierwsze całościowe opracowanie historii tej zbrodni, choć minęło już 70 lat od tego dramatu.
„Daniela Karcher widziała rozstawione trzy karabiny maszynowe, ale salwa ją zaskoczyła – Za mną była moja mamusia, koło mnie. Po pierwszej salwie słyszałam, jak mówiła, bo już zaczęły się jęki, już ludzie byli zabici (…), >> Danusia żyjesz? Żyjesz? >>. - >>Żyję mamo>>. Jak przyszła druga salwa, to już po drugiej salwie mamusia mnie nie pytała, jest cisza, tylko ja pytam: << Mamusiu, żyjesz?>>. Nic cisza. Już wiedziałam, że nie żyje. Jeszcze zanim padły strzały, przed Danielą stanęła wysoka blond dziewczyna. Kule trafiły w nią, krew i kawałki mózgu zbryzgały jesionkę, którą kazała Danieli założyć troskliwa matka. Niemcy zrobili przerwę, pili wódkę. Po pewnym czasie zaczęli chodzić wśród swych ofiar i dobijać tych, których nie trafiły kule karabinów maszynowych. Kopali ciała i strzelali do tych, którzy dawali jakieś oznaki życia. Tak została dobita córka Wacławy Szlachety – Widziałam, jak żołnierz niemiecki podszedł do wózka, w którym leżały kilkumiesięczne bliźnięta mej sąsiadki Jakubczyk i zastrzelił je. Przez cały czas słyszałam jęki konających – zeznawała Wacława Szlacheta”.
Zacytowany wyżej fragment to jedna z setek historii, jaką opisał Piotr Gursztyn w wydanej właśnie książce „Rzeź Woli. Zbrodnia nierozliczona”. Aż trudno uwierzyć, że to właściwe pierwsze całościowe opracowanie historii tej zbrodni, choć minęło już 70. lat od tego dramatu.
W pierwszych dniach sierpnia 1944 roku na warszawskiej Woli NIEMCY dokonali bezprecedensowego ludobójstwa nie tylko w skali II wojny światowej, ale całego XX wieku. W ciągu kilku dni wymordowali ponad 50 tysięcy mieszkańców tej warszawskiej dzielnicy. Kobiety, dzieci, mężczyźni... Serie z karabinów maszynowych, strzały w tył głowy, palenie żywcem, gwałty i rabunki. Książka Piotra Gursztyna to lektura poruszająca, a miejscami wręcz trudna do czytania, bo ogrom opisywanej przez niego zbrodni po prostu poraża. W centrum Europy w ponad milionowym mieście w ciągu kilku dni NIEMCY urządzili mieszkańcom Woli piekło na ziemi. Zwłoki pomordowanych były palone ,ale i tak po wojnie zebrano 12 ton szczątków.
Bezprecedensowa nawet jak na okropieństwa II wojny światowej zbrodnia nigdy nie została ukarana. Jej wykonawcy przez lata żyli spokojnie nienękani przez nikogo, a jeden z głównych sprawców mordu Heinz Reinefarth, który osiedlił się na wyspie Sylt zrobił nawet karierą polityczną. Próby jego osądzenia nie przyniosły efektów, a po umorzeniu śledztwa zbrodniarz otrzymał od niemieckiego państwa 100 tysięcy marek (SIC!)(…) „na pokrycie wydatków i strat majątkowych, których poniesienie było konieczne w związku z postępowaniem karnym przeciwko jego osobie”. Niestety ofiary tego ludobójstwa i bohaterowie tamtych dni, na przykład lekarze i personel medyczny nigdy nie zostali odpowiednio upamiętnieni. Może w końcu po 70. latach przyszedł na to czas?