21 marca 1931 r. ok. godz. 15 na warszawskiej Ochocie rozbił się samolot amfibia PZL-12. Śmiertelnych obrażeń doznał pilotujący go konstruktor, 29-letni inż. Zygmunt Puławski.
W sobotę 21 marca 1931 r. Puławski wystartował z lotniska mokotowskiego swoim najnowszym prototypem samolotu turystycznego - amfibii P-12.
Tomasz Stańczyk przypomniał że, był to prywatny projekt konstruktora, który chciał mieć maszynę m.in. do lądowania na rzece w Kazimierzu nad Wisłą, dokąd na plenery malarskie jeździła jego sympatia – Hanna Henneberg. To pierwsza kobieta, która w Aeroklubie Warszawskim uzyskała dyplom pilota. Chociaż samolot był prywatnym projektem, to konstrukcję tę przedstawiono Kierownictwu Marynarki Wojennej.
Puławski miał lecieć z Hanną, jednak ta w ostatniej chwili zrezygnowała przez co siedzenie obok pilota obciążono blokami betonowymi o wadze ok. 80 kg.
- Gdy osiągnął sto metrów, ujrzeliśmy, jak w lewym zakręcie, z mocno zadartym łbem śliznął się na lewe skrzydło i sunął tak bez jakiejkolwiek reakcji pilota - wspominał Witold Rychter, pilot, rajdowiec i wyczynowy motocyklista, który był świadkiem startu Puławskiego.
Oburzenie lokalnej ludności
Samolot skonstruowany był miesiąc wcześniej, a jego twórca dokonywał dopiero próbnych lotów z pełnym obciążeniem.
Katastrofa ściągnęła na miejsce oburzone tłumy. Ludziom nie podobała się tolerancja próbnych lotów nad miastem. Puławski nie jest jedyną ofiarą wypadku. Lotnik woadł na przewodniki telefoniczne, a następnie na jezdnię przy zbiegu ul. Sękocińskiej i Kaliskiej. W tym samym momencie przechodzili tamtędy dwaj bracia: 24-letni Tadeusz Kołakowski i 28-letni Jan. Zostali oni przegnieceni częścią samolotu.
- Tadeusz Kołakowski uległ złamaniu lewego podudzia i obojczyka oraz potłuczeniu czoła, prawego oka i lewej ręki, brat jego doznał urwania lewej ręki do pachy oraz złamania prawej nogi i prawego przedramienia. Obu braci po opatrunku Pogotowie przewiozło do szpitala Dz. Jezus - poinformował „Kurjer Warszawski”.
Kontynuacja projektów Puławskiego
Rozpoczęte projekty Puławskiego kontynuował jeden z jego najbliższych współpracowników, inż. Wsiewołod Jakimiuk. Opracował on kolejne rozwinięcia myśliwca. . Był to m.in. P-24, produkowany na eksport m.in. do Rumunii, Turcji i Grecji.
- Kto wie, jakie samoloty posiadalibyśmy we wrześniu 1939 r. Na jakich myśliwcach startowaliby do lotu nasi piloci, kto wie, czy nie zdołalibyśmy dorównać, jeśli nie ilościowo, to jakościowo maszynom hitlerowskim, gdyby nie bolesny fakt tragicznej śmierci inż. Zygmunta Puławskiego - napisał po latach Bohdan Arct.
Puławski wprowadził tzw. podwozie nożycowe, którego amortyzatory były ukryte w kadłubie samolotu, co zmniejszało opory aerodynamiczne i pozwalało korzystać z małych, nieutwardzonych lądowisk. Co sprawdziło się we wrześniu 1939 r., kiedy to eskadry polskich myśliwców P-7 i P-11 zostały przebazowane na prowizoryczne, trawiaste lotniska polowe.