85 lat temu skapitulowała polska załoga Westerplatte...
Dokładnie 85 lat temu - 7 września 1939 r. dowodzący polską załogą wojskową na Westerplatte major Henryk Sucharski polecił wywiesić białą flagę.
Bohaterska obrona Westerplatte – polskiej placówki wojskowej w Wolnym Mieście Gdańsku jest jednym z symboli II wojny światowej. Licząca około 200 osób (różne źródła podają, że było ich od 182 do 210) polska załoga została zaatakowana o świcie 1 września, bombardowana przez samoloty Luftwaffe, ostrzeliwana przez działa okrętu Schleswig-Holstein i żołnierzy Kompanii Szturmowej. Szczegółowy przebieg kilkudniowych walk podał w opracowaniu „Westerplatte 1926-1939. Dzieje Wojskowej Składnicy Tranzytowej w Wolnym Mieście Gdańsku” Jarosław Tuliszka, a informacje o siłach obu stron oraz uzbrojeniu zebrał w kilku książkach Andrzej Drzycimski.
Obaj ci historycy zwrócili uwagę nie tylko na bohaterską postawę polskich żołnierzy, ale również dobre przygotowanie pozycji obronnych. Te czynniki, połączone z błędami popełnionymi przez dowództwo niemieckie, przyczyniły się do tego, że zamiast 6 godzin (tyle według planów polskiego dowództwa załoga Westerplatte miała wytrwać w samodzielnej walce), obrona trwała prawie siedem dni. O tym, że zdobycie Westerplatte nie będzie łatwym zadaniem, Niemcy przekonali już pierwszego dnia. Okazało się, że ostrzał prowadzony z dział okrętu Schleswig-Holstein nie jest w stanie zniszczyć polskich pozycji obronnych. Zwodowany jeszcze przed I wojna światową pancernik, choć kilka razy modernizowany, był już przestarzały, a jego działa nie mogły zastąpić artylerii naziemnej.
Groźniejszy dla polskich obrońców był atak z powietrza, zwłaszcza, że załoga Westerplatte nie dysponowała działami przeciwlotniczymi. W atakach na Westerplatte wykorzystano 40-60 bombowców nurkujących Ju 87 Stuka oraz kilka innych samolotów. Sforsować polską obronę można było jednak tylko atakami z ziemi, a użyte do tego siły były nie tylko zbyt mało liczne, ale też nieumiejętnie dowodzone. Zawiodło także rozpoznanie, co się pokazało już 1 września, gdy Kompania Szturmowa poniosła duże straty i musiała się wycofać, gdy została ostrzelana z pozycji, gdzie Polaków się nie spodziewała.
Niemcy nie byli w stanie wykorzystać olbrzymiej przewagi w uzbrojeniu i liczbie żołnierzy. Ten ostatni czynnik (około 20 żołnierzy niemieckich na jednego polskiego) nie miał jednak aż tak dużego znaczenia, jeśli uwzględni się fakt, że prawie połowę tych sił stanowili marynarze pancernika Schleswig-Holstein i kilku okrętów pomocniczych.
Od ranka 7 września niemiecka artyleria rozpoczęła zmasowany ostrzał polskich pozycji. Po tym trwającym około godziny przygotowaniu do akcji wysłano saperów, którzy przy użyciu miotaczy ognia podpalili lasy, a dopiero w następnej kolejności zaatakowała piechota. Atak został odparty (choć zniszczona została Wartownia nr 2), ale żołnierze polscy byli już wyczerpani i ponieśli duże straty (około 20 zabitych, wliczając w to ofiary walk z poprzednich dni), W tej sytuacji major Henryk Sucharski przestał wierzyć w sens oporu. Wpływ na jego decyzje miała również obawa, że po dłuższych walkach żołnierze zostaną w końcu wymordowani,
Rozkaz o kapitulacji jednak zaskoczył Niemców. Nie od razu nawet zauważyli wywieszonej na koszarach białej flagi.
„Po raz pierwszy Niemcy zauważyli białą flagę na koszarach ze stanowiska w latarni morskiej. Natychmiast powiadomiono dowództwo, które było tym bardzo zaskoczone”
– napisał w książce „Westerplatte 1926-1939 Jarosław Tuliszka.
W polskich opracowaniach dotyczących obrony Westerplatte podawano, że w trakcie walk o ten półwysep Niemcy stracili nawet 300 osób. Do innych ustaleń na podstawie własnych badań doszedł Tuliszka. Według tego historyka w walkach o Westerplatte zginęło 50 Niemców.
Ta scena stała się symbolem...
Do wymiaru symbolu przeszła scena, w której dowodzący atakiem na Westerplatte generał Friedrich Eberhardt salutuje przed majorem Sucharskim i pozwala mu zachować szpadę oficerską. O tym, że obawy polskiego dowódcy o życie jego podkomendnych nie były bezpodstawne świadczy jednak inna scena, opisana w książce Tuliszki. Zaraz po kapitulacji polskiej załogi na nabrzeżu naprzeciw półwyspu zgromadził się tłum niemieckich mieszkańców Gdańska. Niektórzy z zebranych wznosili okrzyki, domagając rozstrzelania polskich jeńców.
Źródło: Republika, PAP