Zbliża się jubileuszowe XXX Forum Ekonomiczne. W wydarzeniu, które odbędzie się 7-9 września w Hotelu Gołębiewski w Karpaczu, weźmie udział 3 tysiące przedsiębiorców, naukowców, działaczy samorządowych i polityków przede wszystkim z Europy Środkowo-Wschodniej, ale również i z pozostałych krajów kontynentu, a także z Azji Centralnej oraz Ameryki Północnej.
W nawiązaniu do Światowego Forum Ekonomicznego, ze względu na jego rozmach oraz liczbę uczestników, wydarzenie to zyskało sobie miano „polskiego Davos”. Tegoroczna, jubileuszowa edycja Forum po raz drugi już odbędzie się w Karpaczu, mieście słynącym z atrakcji turystycznych, związanych przede wszystkim z Karkonoszami i wznoszącym się w sąsiedztwie szczycie Śnieżki.
Goście Forum będą mieli okazję wziąć udział w pięciu sesjach plenarnych (w tym inauguracyjnej), debatach panelowych podzielonych na szesnaście ścieżek programowych (w tym takich na przykład jak: biznes i zarządzanie, Europa i świat, media i komunikacja, nowa gospodarka czy zrównoważony rozwój) oraz blokach programowych. W trakcie Forum odbędzie się również Gala Nagród, podczas której rozdane zostaną nagrody w kategoriach: Człowiek Roku, Firma Roku i Organizacja Pozarządowa Europy Środkowo-Wschodniej.
Przypomnijmy, że wśród laureatów tych nagród znalazły się takie osobistości życia publicznego jak Jan Paweł II, Jarosław Kaczyński, Viktor Orban, Mateusz Morawiecki czy Beata Szydło. Spośród firm laur otrzymały m.in. PGNiG Grupa Kapitałowa i PKN Orlen. Nagrodę Specjalną w 2019 r. otrzymała również białoruska opozycjonistka Swiatłana Cichanouska.
Dla Karpacza to szansa na rozwój oraz promocję
Włodarze miasta i lokalni przedsiębiorcy zapewniają, że Karpacz jest dobrze przygotowany na nadchodzące wydarzenie. Miasto ma bogate zaplecze noclegowe, może pochwalić się również licznymi atrakcjami turystycznymi. Samo Forum jest postrzegane jako ogromna szansa dla regionu, który — jak wiele turystycznych okręgów — został dotkliwie doświadczony przez pandemię Covid-19. Przedsiębiorcy uważają, że wydarzenie umożliwi również promocję miasta i jego malowniczych okolic w szerszym gronie odbiorców.
Położony u podnóży Śnieżki Karpacz kojarzony jest przede wszystkim z walorami turystycznymi, jakie niosą z sobą pobliskie Karkonosze. Jakkolwiek niższe od Tatr (najwyższy szczyt Karkonoszy — Śnieżka — jest nieco o ponad 1000 m niższy od Gerlacha, najwyższego szczytu Karpat), skrywają liczne formy skalne, zwane potocznie skałkami, których wysokość potrafi dochodzić do 25 metrów. W okolicy znajduje się około 100 km oznakowanych pieszych szlaków turystycznych, a także widowiskowe trasy rowerowe. Zimą, oprócz turystyki pieszej, można tu uprawiać narciarstwo oraz coraz bardziej popularny ski-touring.
Należy jednak pamiętać, że góry są nie tylko miejscem malowniczym, pełnym uroku, natchnieniem dla poetów i wytchnieniem od gorączki codzienności. Bywają także groźne. To właśnie tutaj, w okolicach Karpacza, w masywie Śnieżki, doszło do największej w dziejach polskiej turystyki górskiej tragedii.
Pamiętna lawina z 1968 r.
20 marca 1968 r. Jest piękny słoneczny, choć wietrzny dzień. Po niezwykle śnieżnej zimie, w okolicach Karpacza wciąż zalega biały puch, docierają również doniesienia o zagrożeniu lawinowym w wyższych partiach gór. Mimo to, grupa turystów z krajów byłego bloku wschodniego, głównie z ZSRR i NRD, postanawia wybrać się na Śnieżkę. Pierwotnie zakładają dotarcie na szczyt przy pomocy wyciągu krzesełkowego na Kopę, z której prowadzi szlak na Śnieżkę o długości dwóch i pół kilometra.
Po dotarciu na dolną stację kolejki okazuje się, że wyciąg jest nieczynny ze względów pogodowych. Jednak część grupy postanawia kontynuować wycieczkę, pomimo braku odpowiedniego ubioru i obuwia. Nie było wśród nich również przewodnika, jedynie pilot rosyjskiej grupy.
Gdy grupa podchodzi pod Biały Jar, schodzi lawina. Śnieżny „potok” ma 700 metrów długości, około 80 metrów szerokości, a jego czoło wznosi się na 20 do 25 metrów. Jeden z naocznych świadków powiadamia o zejściu lawiny GOPR, które od razu wszczyna akcję ratunkową.
Ratownicy pracowali po zmroku, przy pochodniach
Warunki są niezwykle trudne, co więcej istnieje zagrożenie ponownego zejścia lawiny. Ratownicy pracują jednak wytrwale pomimo zapadającego zmroku. Praca na lawinisku trwa przy pochodniach. Pierwszej doby udaje się wyciągnąć dziesięć ciał. Zwłoki znajdywane są przez kolejne dni, aż do 5 kwietnia, kiedy to akcja, po siedemnastu dniach, zostaje zakończona. W sumie lawina pochłonęła dziewiętnaście ofiar, w tym trzynastu Rosja, czterech Niemców i dwóch Polaków.
Ówczesny naczelnik GOPR zapytany przez dziennikarzy po zakończonej akcji ratunkowej, czy była ona warta poświęconego wysiłku i ryzyka, biorąc pod uwagę, że roztopy wkrótce i tak odsłoniłyby ciała, miał odpowiedzieć: „Myśmy działali w interesie życia. W interesie spokoju rodzin ofiar dotkniętych tą straszną tragedią. Musieli oni mieć dowody, że uczyniliśmy wszystko, co było możliwe. My nie znamy słowa 'za późno'! Nie pozwala nam na to przysięga, którą złożyliśmy”.
Tragedia ta winna być przestrogą, dla wszystkich, którzy wybierają się na górski szlak. Góry to nie tylko malownicze widoki, szemrzące wśród skał potoki, ale również niepohamowany żywioł, dzieło sił natury.