W końcu lipca ma być ogłoszona decyzja o liberalizacji handlu z Ukrainą

Polscy rolnicy będą w szoku. Liberalizacja handlu z Ukrainą ma zostać oficjalnie ogłoszona w samym środku żniw. "Kijów chciałby pełnej liberalizacji i nieograniczonego żadnymi kontyngentami dostępu do unijnych rynków zbytu. Według nieoficjalnych informacji nowa umowa ma wejść w życie z początkiem nowego roku, ale jej upublicznienie planowane jest na koniec lipca. To sam środek żniw", poinformowała Telewizja Trwam.
Wypowiadająca się dla TV Trwam dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej, Monika Przeworska, alarmuje, że giełdy i rynki rolne doznają szoku na samą wieść o nowej umowie, bo te są podatne na spekulacje. "Należy spodziewać się tego, że niezależnie od tego, co będzie się działo na europejskim rynku, informacja ta bardzo drastycznie przełoży się na to, w jaki sposób będą kształtowały się ceny na rynkach", stwierdziła szefowa IGR.
Z kolei wypowiadający się dla Trwam ekspert ds. rolnictwa, Marek Wojciechowski zauważył: "ceny już od kilku lat są nie do zaakceptowania dla polskiego rolnika. Przed wojną, w 2021 r., tona pszenicy kosztowała ok. tysiąca złotych. Teraz kosztuje 800-850 złotych. Pójście Kijowowi na rękę oznacza dalszy upadek gospodarstw. Ta cena jeszcze spadnie i pszenica będzie kosztować 500-600 złotych za tonę w sezonie żniwnym czy też w okresie wrzesień-październik, gdy skupy ruszą".
Europoseł z Konfederacji Anna Bryłka zwróciła uwagę na dość charakterystyczny fakt. "Przez kilka lat politycy ukraińscy przyzwyczaili nas do tego, że są głośni w zabieganiu o swoje interesy, a obecnie trwająca cisza jest wymowna. To oznacza, że ta nowa umowa, która jest negocjowana, musi być naprawdę korzystna dla strony ukraińskiej", stwierdziła Anna Bryłka w wypowiedzi dla TV Trwam.
Jak przypomina portal cenyrolnicze.pl, kilka dni temu Dziennik Gazeta Prawna poinformowała, że Komisja Europejska celowo odroczyła prace nad nową długoterminową umową handlową z Ukrainą do czasu po wyborach prezydenckich w Polsce i Rumunii, aby nie prowokować protestów rolników, które mogłyby wpłynąć na wyniki wyborów. "Według naszego rozmówcy KE celowo opóźniła prace nad nową umową, aby nie publikować propozycji, które miały przynieść korzyści ukraińskim producentom, przed wyborami prezydenckimi w Polsce i Rumunii. Istniały obawy, że potencjalne protesty rolników w obu krajach mogą znacząco podważyć szanse prezydenckie Rafała Trzaskowskiego i Nikusora Dana", czytamy w DGP.
Źródło: Republika, cenyrolnicze.pl, Telewizja Trwam, DGP
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Najnowsze

MSZ: Łukaszenka zwalnia więźniów, w tym obywateli RP

Ziobro krytykuje Bodnara ws. kajdanek dla matki: władza upaja się upokarzaniem obywateli

Zakonnice Putina? Estonia alarmuje: Kreml prowadzi wojnę hybrydową w habicie
