Alarm! Rachunki za ogrzewanie wzrosły nawet o 100 procent!

Dobrze, że jest jeszcze - przynajmniej kalendarzowo - lato. Jesienią i zimą przyjdzie nam jednak wielu z nam zacisnąć pasa. Od 1 lipca dramatycznie wzrosły rachunki za ogrzewanie. Lokatorzy spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych płacą teraz często nawet dwa razy tyle, co wcześniej. Jak podaje portal legaartis.pl, średnie podwyżki mogą sięgać maksymalnie 600 złotych miesięcznie.
O dramatycznej sytuacji lokatorów alarmują rząd Tuska od miesięcy liczne organizacje spółdzielcze - jak dotąd jednak bez skutku (no cóż, to nie KPO, które można rozdysponować po uważaniu).
Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych w Warszawie, zrzeszający ponad 1,5 miliona lokatorów, wystosował bezpośredni apel do Tuska. Choć pismo to trafiło również do obecnego ministra energii Miłosza Motyki (młodego działacza PSL, który poza paraniem się robotą partyjną nie ma praktycznie żadnego doświadczenia) to od kwietnia 2025 roku pozostaje ono bez jakiejkolwiek odpowiedzi.
„Od dnia 1 lipca 2025 roku mieszkańcy spółdzielni mieszkaniowych i wspólnot zostali pozbawieni jakiejkolwiek ochrony przed wysokimi cenami ciepła” – alarmuje związek w liście, do którego dotarła redakcja "Rzeczpospolitej". "Ograniczenia wzrostu cen, wprowadzone ustawą z września 2022 roku, wygasły 30 czerwca, a rząd nie zaproponował żadnego zastępczego mechanizmu wsparcia. To budzi ogromne rozgoryczenie wśród spółdzielców, którzy mimo wielokrotnych prób kontaktu z najwyższymi szczeblami władzy, widzą, jak pierwsze, drastycznie podwyższone rachunki trafiają już do skrzynek pocztowych mieszkańców", podajemy za portalem legaartis.pl
A wysokość rachunków jest zatrważająca. Jak podaje Parkiet.com - średni wzrost opłat za centralne ogrzewanie dla przeciętnego gospodarstwa domowego wynosi około 600 złotych miesięcznie. W niektórych spółdzielniach mieszkaniowych podwyżki energii cieplnej sięgają ponad 100 procent.
Dla Urszuli Zielińskiej z resortu klimatu problemu jednak prawie nie ma. Prawie, gdyż jak informuje znana ze swojej fachowości "ministra", około 25 procent odbiorców korzystających z lokalnych ciepłowni, może doświadczyć „umiarkowanych podwyżek” do 20 procent.
Pozostawmy na boku dywagacje Zielińskiej. Jak alarmuje portal Zawsze Pomorze, blisko 800 tysięcy gospodarstw domowych, może wymagać szczególnej interwencji. Dotyczy to zwłaszcza tych, którzy korzystają z ciepłowni, które w 2022 roku zawarły długoterminowe umowy na gaz czy węgiel po bardzo wysokich cenach.
W skrajnych przypadkach podwyżka może wynieść nawet 88 procent. "Te dramatyczne wzrosty odczuwają głównie mieszkańcy Śląska, gdzie ciepłownie wciąż rozliczają się według kontraktów z okresu kryzysu energetycznego. Opłaty za energię cieplną stanowią aż 70-80 procent całych opłat za mieszkanie, co oznacza, że podwyżka o kilkaset złotych może praktycznie podwoić całkowity koszt utrzymania mieszkania", cytujemy za legaartis.pl, który przypomina też, że minister Motyka zapowiedział wprowadzenie bonu ciepłowniczego jako formy wsparcia dla najbardziej dotkniętych gospodarstw domowych.
„Byłby dedykowany osobom, które mogłyby być objęte ewentualnymi podwyżkami. Dzisiaj jesteśmy na etapie analizy”, stwierdził minister pod koniec lipca. I na tym etapie - analizy - dotąd pozostał. A dostawcy ciepła nie analizują, tylko przesyłają spółdzielcom dramatycznie wysokie rachunki.
Źródło: Republika, legaartis.pl, Zawsze Pomorze, Rzeczpospolita, Parkiet.com, Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X