Już tylko 57 dolarów muszą płacić inwestorzy za baryłkę czarnego złota wydobywanego z rosyjskich złóż. To skutek nałożonych w ostatnim czasie kolejnych ograniczeń i limitów. Świat zmobilizował się, aby poprzez presję gospodarczą wymusić na Putinie wstrzymanie działań zbrojnych na Ukrainie i wycofanie z tego kraju swoich wojsk. Ten jednak brnie w zaparte, doprowadzając sytuację ekonomiczną kraju niemalże do bankructwa.
Stablizacja na rynku ropy obserwowana jest na Zachodzie. Ropa West Texas Intermediate w dostawach na styczeń kosztowała dziś rano 72,98 dolarów za baryłkę, oznacza to wzrost o 1,3 proc. Kontrakty na luty i marzec są wyceniane po ponad 73 dolary, po zwyżce o odpowiednio 1,3 i 1,2 proc.
Za baryłkę Brent w dostawach na luty płaci się w czwartek 78,14 dolarów, o 1,2 proc. więcej. Kontrakty na marzec i kwiecień kosztują 78,5 dolarów, drożej o 1,1 proc.
Tymczasem w dniu napaści Rosji na Ukrainę, 24 lutego br., baryłka Brent kosztowała 99 dolarów, a WTI wyceniana była na 92,8 dolarów. W kulminacyjnym momencie wzrostów ceny ropy naftowej dochodziły w USA do 130 dolarów za baryłkę, a w Europie były bliskie 140 dolarów za baryłkę.