- Widzimy obywateli Ukrainy w pobliżu sanatoriów, stłoczonych w autobusach - dzieci, ich matki i babcie, próbujące dowiedzieć się czegoś o tym, co się dzieje - powiedział w komentarzu dla telewizji Dom Taras Małyszewski, konsul generalny Ukrainy w rosyjskim Rostowie nad Donem.
- Nie widzimy dużego ruchu pasażerskiego na autostradach prowadzących do chwilowo niekontrolowanych przez rząd przejść granicznych na Ukrainie - stwierdził Małyszewski.
Ukraiński konsul generalny w Rostowie nad Donem dodał, że od soboty nie wpłynęły żadne apele obywateli Ukrainy, którzy dzień wcześniej przybyli do Rosji z tymczasowo okupowanych części Ukrainy w ramach tzw. ewakuacji.
Małyszewski przypomniał, że Ukraińcy mogą ubiegać się o pomoc kierowanej przez niego placówki dyplomatycznej. Dodał, że prowadzone są także prace nad powrotem na Ukrainę dzieci, które z różnych powodów znalazły się w rosyjskich sierocińcach.
- Wielokrotnie zajmowaliśmy się dziećmi, które trafiały do lokalnych domów dziecka, a potem z naszą pomocą zostały wywożone na Ukrainę. Mówimy o dzieciach, które straciły rodziców lub zostały od nich oddzielone z powodu utraty praw rodzicielskich - wyjaśnił dyplomata.
W piątek separatystyczne władze na wschodzie Ukrainy rozpoczęły program ewakuacji części mieszkańców kontrolowanych przez siebie terenów. Zdaniem liderów tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych do Rosji trafiło 30 tys. osób, według rosyjskich mediów - nie więcej niż 10 tys. Ewakuowano kobiety, dzieci i osoby starsze, mężczyźni w wieku poborowym zostali pozbawieni możliwości wyjazdu - przypomniał ukraiński kanał Dom TV.