Profanacja kościoła Św. Krzyża. Aktywiści blokowali radiowóz, którym przewożono zatrzymanego

Artykuł
Oskarżonemu grozi do ośmiu lat więzienia
Fot. PAP/Radek Pietruszka

W piątek zatrzymano mężczyznę podejrzanego o dewastację zabytkowego kościoła Swiętego Krzyża w Warszawie. W niedzielę domniemany sprawca został aresztowany. Aktywiści z kolektywu Szpila blokowali radiowóz, którym był transportowany do aresztu zatrzymany.

W śledztwie Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście Północ zatrzymany został mężczyzna podejrzany o uszkodzenie w noc wigilijną zabytku – fasady kościoła Św. Krzyża - poprzez naniesienie czerwoną farbą napisów - poinformowała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Aleksandra Skrzyniarz.

Jak podkreśliła wniedzielę rzeczniczka, w toku czynności procesowych podejrzanemu przedstawiony został zarzut uszkodzenia zabytku. Przestępstwo jest zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 8.

Dewastacja kościoła

Kilka dni temu informowaliśmy o tym, że fasada kościoła Św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie została zniszczona. Nierozpoznani sprawcy pomazali mury świątyni, na których pojawiły się napisy m.in „tu będzie techno”, „świeckie państwo” czy „PiS won”.

ZOBACZ: Dla nich nie ma rzeczy świętych. Kościół z sercem Chopina zdewastowany

Do zdarzenia miało dojść w nocy z 24 na 25 grudnia. Funkcjonariusze informowali, że dysponują nagraniem monitoringu, na którym widać twarz sprawcy. W piątek 31 grudnia zatrzymali mężczyznę.

Po postawieniu zarzutu prokurator, zawnioskował o tymczasowy areszt dla zatrzymanego mężczyzny. Posiedzenie odbyło się w Sądzie Rejonowym Warszawa-Śródmieście w niedzielę, ponieważ upływało 48 godzin, które prawo przewiduje na decyzję o areszcie.

Młodego mężczyznę wspierał kolektyw Szpila. - Przed sądem pojawiło się około dziesięciu osób, które czekały na rozstrzygnięcie sprawy, wśród nich Babcia Kasia - relacjonował tvnwarszawa.pl. Jak dodał, bo ogłoszeniu decyzji sądu, manifestujący utrudniali wyjazd radiowozu, którym do aresztu transportowano zatrzymanego. - Trwało to kilka minut - opisywał Szmelter.

Źródło: TVN24, PAP

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy