Czy Polską rządzą troglodyci?! Lichocka o niszczeniu instytucji kultury przez koalicję 13 grudnia

Portal TV Republika, wch 29-03-2024, 17:10
Artykuł
Instytut de Republica, domena publiczna

Po stu dniach rządów koalicji 13 grudnia widać, że energię władzy najmocniej skupia niszczenie instytucji służących dobru polskiego państwa - pisze w najnowszej "Gazecie Polskiej" Joanna Lichocka. Tekst przytaczamy za portalem Niezalezna.pl

Jednym z przykładów barbarzyńskich działań, nacechowanych kompletną ignorancją i pogardą dla pracy intelektualnej, jest likwidacja Instytutu de Republica – powołanego przez premiera Mateusza Morawieckiego dla wzmacniania badań w dziedzinie polskiej humanistyki i nauk społecznych. Instytut był rządową, państwową placówką, służącą realizacji republikańskich założeń rozwoju państwa – historią polskiej państwowości, filozofii czy nauk prawnych poprzez publikacje i konferencje analityczne, a także diagnozujące stan – napiszę to najogólniej – polskiego ducha i tożsamości. To wszystko było i jest potrzebą chwili. Istniejące instytuty humanistyczne czy uniwersytety unikają tak ujętej tematyki, a wiodąca w środowiskach akademickich myśl o dekonstrukcji polskiego mitu i wydobywaniu lub wręcz kreowaniu czarnych plam w historii naszego kraju jest kierunkiem dominującym.

Zatem powołanie Instytutu de Republica w lutym 2021 roku, którego celem była promocja polskiej humanistyki, było z punktu widzenia interesów kraju bardzo potrzebne. I dokładnie z tych powodów Instytut został zlikwidowany przez rząd Donalda Tuska. Aby dać pretekst po temu, Donald Tusk i Jan Grabiec na konferencjach prasowych kreowali mnóstwo zarzutów przeciw Instytutowi, opartych na półprawdach i manipulacji, powstałych po kontroli upolitycznionej NIK, a przeprowadzonej 6 miesięcy po rozpoczęciu działań Instytutu. Większość z nich została sprawdzona, wyjaśniona i naprawiona przez poprzedni rząd, ale fakt ten jest ignorowany.

Warto oddać więc sprawiedliwość ludziom Instytutu, którzy mierzą się dziś z niesamowitym przemysłem pogardy – oto przykłady z działalności instytucji, które Donald Tusk ukrywa. W tym krótkim czasie opracowano i wydrukowano 107 książek. W planie wydawniczym na najbliższy czas było około 90 pozycji. Publikacje Instytutu były doceniane przez świat naukowy – otrzymały 7 nagród i wyróżnień oraz 3 nominacje w prestiżowych konkursach literackich, a także świetne recenzje w mediach. W 2023 roku ukazało się na przykład monumentalne trzytomowe dzieło o godle polskim „Orzeł Biały. Dzieje herbu Polski”, „Wielka Wojna (1914–1918) na ziemiach polskich. Pamięć i przekazy kobiece” i „The Vistula Gułag. Communist Labour Camps in Poland 1944–1956”. Zorganizowano ponad 100 wydarzeń naukowych o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Udział w nich wzięli naukowcy z ośrodków akademickich z Polski, Niemiec, Ukrainy, Hiszpanii, Włoch i Bułgarii. Utworzono program stypendialny „Joseph Conrad Fellowship”, którego celem było stworzenie przestrzeni do debaty na temat ważnych problemów współczesności i wyzwań dla humanistyki. Od 2022 roku Instytut wręczał nagrody za wybitne osiągnięcia naukowe uczonym przed 40. rokiem życia, mającym co najmniej tytuł naukowy doktora. Do tego dodać należy także: prowadzenie konkursów dla młodzieży, organizowanie wystaw edukacyjnych i upowszechnianie w mediach społecznościowych i w internecie wiedzy o polskich wynalazcach i naukowcach.

Likwidatorem Instytutu została Edyta Szostak, dyrektor generalny KPRM, w imieniu której czynności wykonuje de facto Halina Tymczyszyn. Do jej pomocy zatrudniono też dwudziestokilkuletniego muzykologa z Bydgoszczy Pawła Gotowca, mówiąc, że jest „od Pana Ministra”. Warto pamiętać te nazwiska – barbarzyńska władza posługuje się konkretnymi ludźmi. Ponieważ najwyraźniej wciąż mało mają zarzutów, by uzasadnić likwidację Instytutu, od stycznia trwa w nim drobiazgowa kontrola NIK w porozumieniu z KPRM. No i jest niszczone to, co jeszcze można. Z maszyny drukarskiej zdjęto kolejne książki, które miały się ukazać w najbliższych tygodniach. Te, które są na etapie przygotowania do druku, podlegają zakazowi dalszych prac nad nimi. To m.in. publikacje: „Terror szaleje. Pierwsze miesiące okupacji niemieckiej na Pomorzu Gdańskim”; „Księstwo warszawskie: skok w nowoczesność”; „I rozbiór Polski w świetle najnowszych badań”. Wstrzymano wysłanie do drukarni takich pozycji jak: „Jan Zamoyski. Czasy – Ludzie – Polityka”; „Jezuici. Nauka, kultura, duchowość”; „Tadeusz Skowroński. O polskim dyplomacie w Brazylii”.

Do tego dochodzi zestaw pogardy i złego traktowania pracowników. Likwidatorzy mają zwracać się do nich per „lenie, darmozjady, nieroby”. Pracownicy Instytutu nie znają harmonogramu likwidacji placówki, nie wiedzą też, jak długo będą pracować.

W tej sprawie widać, jaki poziom reprezentuje ekipa 13 grudnia. Ale mam pytanie nie do nich, z barbarzyńcami nie ma o czym rozmawiać. Pytam tych wszystkich, którzy z Instytutem de Republica współpracowali – dlaczego siedzicie jak myszy pod miotłą? Milczenie oznacza przecież przyzwolenie.

Źródło: Gazeta Polska, Niezalezna.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy