Członkowie rządu jeżdżą służbowymi autami i starają się o zwrot kosztów paliwa

Artykuł
Gmach Sejmu RP
Piotr Drabik/CC

Aby spalić paliwo, za które zwrotu kosztów od Kancelarii Sejmu domaga się poseł PO i minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, musiałby przejechać swoimi prywatnym bmw około 50 tys. kilometrów. Warto przy tym nadmienić, że jako członkowi Rady Ministrów przysługuje mu służbowy samochód z kierowcą.

Posłowie mają prawo prosić o zwrot kosztów przeznaczonych na paliwo „w związku z wykonywaniem mandatu”. Jednak wątpliwości ma prof. Antoni Kamiński z Instytutu Studiów Politycznych PAN, ekspert w dziedzinie korupcji. – Powinniśmy się zastanowić, czy tych przywilejów nie pozbawić parlamentarzystów sprawujących funkcje w rządzie – mówi.

Jak pisał „Fakt”, oprócz Arłukowicza domagającego się 27,3 tys. zł, o zwrot 19,1 tys. zł oraz 20 tys. zł wystąpili szef MSZ Radosław Sikorski oraz były minister transportu Sławomir Nowak. Członków rządu, proszących o zwrot kosztów przeznaczonych na paliwo jest więcej. Sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia Sławomir Neumann uzyskał 35,1 tys. zł zwrotu, wiceszef resortu środowiska Stanisław Gawłowski otrzymał 26,7 tys. zł, wiceminister administracji Stanisław Huskowski 24,2 tys., natomiast Tomasz Tomczykiewicz pracujący w  Ministerstwie Gospodarki dostał 20,2 tys. złotych.

Zdaniem Gawłowskiego przejechanie kilkudziesięciu tysięcy kilometrów rocznie nie jest niczym nadzwyczajnym, nawet jeżeli z własnego auta korzysta się wyłącznie w weekendy.  – Każdego, kto nie wierzy, zachęcam do towarzyszenia mi podczas takiego weekendu. Z jednego krańca Pomorza Zachodniego do drugiego jest 200 kilometrów, a liczbę odbywanych przeze mnie spotkań można sprawdzić w Internecie – podkreśla wiceszef resortu środowiska.

–Większość posłów, mimo kolei i samolotów, wybiera samochód. Po prostu opłaca się rozliczać koszty paliwa – mówi z kolei były premier z SLD Józef Oleksy. – Wszelkie rozliczenia finansowe powinny być szczegółowo dokumentowane. W ogóle nie powinno wchodzić w rachubę finansowanie przejazdów członków rządu, którzy mają samochody służbowe – dodaje.

Jednak jak twierdzi były szef Komisji Regulaminowej Jerzy Budnik z PO: – Ministrem jednego dnia się jest, a drugim nie. Wprowadzenie takiego rozwiązania jedynie zwiększyłoby bałagan.

Źródło: rp.pl

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy